Atletico Madryt po pokonaniu w ostatni weekend Realu w derbach hiszpańskiej stolicy wybrało się do Grecji w roli zdecydowanego faworyta. Porażka Los Colchoneros w stosunku 2:3 została uznana zatem za sporego kalibru niespodziankę, zwłaszcza że Olympiakos Pireus wciąż nie jest uważany za europejską potęgę.
[ad=rectangle]
- Nie mam większych zastrzeżeń do gry zespołu w ofensywie, ponieważ stwarzaliśmy sobie sytuacje strzeleckie. Olympiakos był jednak zabójczo skuteczny i sprzyjało mu szczęście, podczas gdy my nie potrafiliśmy zamieniać na gole dogodnych okazji. Od początku wiedzieliśmy jednak, że czas nas trudne zadanie - ocenił Diego Simeone na łamach oficjalnego portalu klubu.
[i]
- Olympiakos dopingowany przez kibiców odważnie zaczął to spotkanie i potrafił wywrzeć na nas presję. Nie chcieliśmy dać się zepchnąć do obrony, ale szybko zrobiło się 2:0 dla gospodarzy. Walczyliśmy i wróciliśmy do gry, jednak przy braku szczęścia w ataku nie zdobyliśmy nawet jednego punktu[/i] - podsumował występ Koke.
Madrytczycy za dwa tygodnie zmierzą się na własnym terenie z Juventusem Turyn. Włosi rozpoczęli rywalizację od spokojnego zwycięstwa 2:0 nad Malmoe FF. - Porażka z Olympiakosem stawia nas w niekomfortowym położeniu i sprawia, że awans może okazać się problematyczny. W pojedynku z Juventusem znajdziemy się pod presją i zagramy o dużą stawkę, jednak nie będzie to jeszcze starcie "o być albo nie być" - stwierdził Simeone.