LM: Doskonała Borussia, Arsenal bezradny! Pięć goli Królewskich, falstart Atletico

Borussia Dortmund pokonała Arsenal Londyn, Real Madryt zdobył aż pięć goli, a Liverpool z trudem wygrał z Ludogorcem Razgrad. Do sporej niespodzianki doszło w meczu z udziałem Atletico Madryt.

W podstawowym składzie BVB zabrakło Łukasza Piszczka, którego miejsce zajął nominalny lewy obrońca Erik Durm. Ponadto Juergen Klopp nie zdecydował się na wystawienie zmagającego się z lekkim urazem Shinjiego Kagawy. Wśród Kanonierów debiut i to od razu w wyjściowej "11" zaliczył Hector Bellerin - 19-letni defensor rodem z Hiszpanii.

Od pierwszego gwizdka do zdecydowanych ataków przystąpili niesieni dopingiem gospodarze. Kanonierzy dali się zepchnąć do głębokiej defensywy i mieli niewiele do powiedzenia. Kilka razy ratować musiał ich Wojciech Szczęsny, który obronił dwie bardzo groźne próby Pierre-Emericka Aubameyanga. Wreszcie tuż przed zmianą stron kapitalny rajd przeprowadził Ciro Immobile, minął dwóch defensorów i uderzeniem w długi róg pokonał polskiego bramkarza. Ekipa Arsene'a Wengera przed przerwą miała tylko jedną sytuację, ale zimnej krwi zabrakło Danny'emu Welbeckowi.
[ad=rectangle]
Drugą odsłonę Borussia zaczęła od mocnego uderzenia - Kevin Grosskreutz technicznym podaniem uruchomił "Aubę", a Gabończyk minął Szczęsnego i nie zmarnował dogodnej okazji. Dortmundczycy podwyższyli prowadzenie i mogli jeszcze kilka razy posłać futbolówkę do siatki. Stuprocentowej okazji nie zamienił na bramkę Mchitarjan, z kolei Aubameyang ostemplował poprzeczkę. Po drugiej stronie boiska szansę miał jedynie Welbeck, ale podobnie jak w pierwszej połowie spudłował.

Borussia mimo ogromnych osłabień kadrowych rozegrała niemal perfekcyjne spotkanie i poradziła sobie z Arsenalem. Do ideału żółto-czarnych zabrakło jedynie lepszej skuteczności pod bramką Szczęsnego.

Liverpool nieoczekiwanie zaliczył drogę przez mękę w domowej konfrontacji ze skazywanym na pożarcie na Anfield debiutantem z Bułgarii. W pierwszej połowie The Reds nie zachwycali, ale mimo to powinni prowadzić. Szczęścia bezskutecznie próbowali Steven Gerrard oraz Mario Balotelli i wreszcie Adam Lallana, który w 37. minucie zaprzepaścił najlepszą sytuację, przegrywając pojedynek sam na sam z Milanem Borjanem.

Strzelecki impas przełamał dopiero w końcówce pojedynku Balotelli, który posłał piłkę do siatki z ostrego kąta po błędzie defensywy. Na tym emocje się jednak nie skończyły, ponieważ w doliczonym czasie gry Dani Abalo minął Simona Mignoleta i sensacyjnie zrobiło się 1:1. The Reds zerwali się do ataku i ostatecznie uratowali komplet punktów - fatalnie zachował się bramkarz Ludogorca, który najpierw bawił się z piłką, a następnie sfaulował Javiera Manquillo. Zimnej krwi przy wykonywaniu "11" nie zabrakło Gerrardowi.

Świetnie rywalizację o obronę tytułu rozpoczęli Królewscy, którzy już w pierwszej połowie zdeklasowali mistrza Szwajcarii. Na gola otwierającego rezultat zapracował Nacho, po centrze którego futbolówkę do własnej bramki skierował Marek Suchy. Po półgodzinie gry trafił Gareth Bale, który chwilę później asystował przy 68. golu w Lidze Mistrzów Cristiano Ronaldo. Portugalczykowi wystarczyło dopełnić formalności.

Wojciech Szczęsny nie zdołał zachować czystego konta w Dortmundzie
Wojciech Szczęsny nie zdołał zachować czystego konta w Dortmundzie

Swoje gole strzelili także James Rodriguez oraz Karim Benzema po kombinacyjnej akcji z Ronaldo. Real udowodnił, że wciąż posiada ogromny potencjał ofensywny, ale w obronie madrytczykom przydarzyły się pomyłki. Poza straconym golem na wysokości zadania kilka razy musiał stanąć Iker Casillas, a w jednym przypadku uratował go słupek.

Do sporej niespodzianki doszło w Pireusie. Wynik otworzył mierzonym strzałem po długim rogu Arthur Masuaku, który zaskoczył zasłoniętego Jana Oblaka. Madrytczycy ruszyli do przodu i nadziali się na kontratak Olympiakosu, który po dograniu Alejandro Domingueza wykończył Ibrahim Afellay. Beznadziejnie w tej sytuacji zachowała się zwykle bardzo stabilna formacja obronna z Vicente Calderon.

Nadzieję Los Colchoneros przywrócił celną główką Mario Mandzukić, ale w 73. minucie znów cieszyli się kibice gospodarzy. Na listę strzelców wpisał się Konstantinos Mitroglou, który ograł pasywnego Joao Mirandę. Finalista poprzedniej edycji raz jeszcze zaatakował i dzięki duetowi Alessio Cerci - Antoine Griezmann złapał kontakt z Olympiakosem, jednak ostatecznie komplet punktów pozostał w Grecji.

Łatwej przeprawy z mistrzem Szwecji nie miał faworyzowany Juventus. Co ciekawe, przed przerwą to piłkarze z Malmoe byli bliżsi zdobycia gola, a gospodarzy uratowała jedynie najwyższe klasy parada Gianluigiego Buffona. Po zmianie stron Bianconeri przycisnęli i dopięli swego. Najpierw bramkarz przyjezdnych poradził sobie ze strzałem Fernando Llorente, ale kilka chwil później po kapitalnym podaniu Kwadwo Asamoaha nie pomylił się Carlos Tevez. Argentyńczyk ustalił wynik na 2:0 dzięki idealnemu uderzeniu z rzutu wolnego. W drugiej odsłonie zespół Massimiliano Allegriego udowodnił swoją wyższość nad debiutantem.

Anderlecht był bliski zaskakującego wyjazdowego zwycięstwa nad Galatasaray, ale w doliczonym czasie gry trafił Burak Yilmaz. Rozczarował prowadzący w Bundeslidze Bayer z Sebastianem Boenischem (90 minut i żółta kartka) w składzie. Aptekarze atakowali, jednak drogę do siatki znalazł tylko pomocnik Monaco Joao Moutinho. Wreszcie Zenit rozstrzygnął na swoją korzyść pojedynek na Estadio da Luz. Jedną z bramek zdobył były pomocnik Benfiki Axel Witsel, z kolei na środku obrony królował kolejny z niedawnych Orłów, Ezequiel Garay.

Wyniki wtorkowych spotkań 1. kolejki fazy grupowej LM:

GRUPA A

Juventus Turyn - Malmoe FF 2:0 (0:0)
1:0 - Tevez 59'
2:0 - Tevez 90'

Olympiakos Pireus - Atletico Madryt 3:2 (2:1)
1:0 - Masuaku 13'
2:0 - Afellay 31'
2:1 - Mandzukić 38'
3:1 - Mitroglou 73'
3:2 - Griezmann 86'

Składy:

Olympiakos: Roberto - Elabdellaoui, Botia, Abidal, Masuaku - Maniatis, Kasami (84' Giannoulis), Milivojević - Afellay (60' N'Dinga), Dominguez (57' Furster), Mitroglou).

Atletico: Oblak - Juanfran, Godin, Miranda, Ansaldi - Turan, Suarez (75' Niguez), Gabi (56' Griezmann) - Koke, Garcia (66' Cerci), Mandzukić.

GRUPA B

Liverpool FC - Ludogorec Razgrad 2:1 (0:0)
1:0 - Balotelli 82'
1:1 - Abalo 90+1'
2:1 - Gerrard (k.) 90+3'

Real Madryt - FC Basel 5:1 (4:1)
1:0 - Suchy (sam.) 14'
2:0 - Bale 30'
3:0 - Ronaldo 31'
4:0 - Rodriguez 37'
4:1 - Gonzalez 38'
5:1 - Benzema 80'

Składy:

Real: Casillas - Nacho, Pepe, Ramos (66' Varane), Marcelo - Modrić (74' Illarramendi), Kroos, Rodriguez - Bale, Benzema (82' Hernandez), Ronaldo.

Basel: Vaclik - Samuel (64' Kakitani), Schaer, Suchy - Xhaka, El-Nenny, Frei (83' Delgado), Safari - Gonzalez, Zuffi - Streller (73' Embolo).

GRUPA C

AS Monaco - Bayer Leverkusen 1:0 (0:0)
1:0 - Moutinho 61'

Benfica Lizbona - Zenit Sankt Petersburg 0:2 (0:2)
0:1 - Hulk 6'
0:2 - Witsel 22'

Czerwona kartka: Artur /18'/ (Benfica Lizbona).

GRUPA D

Galatasaray Stambuł - RSC Anderlecht 1:1 (0:0)
0:1 - Praet 52'
1:1 - Yilmaz 90+1'

Borussia Dortmund - Arsenal Londyn 2:0 (1:0)
1:0 - Immobile 45'
2:0 - Aubameyang 48'

Składy:

Borussia: Weidenfeller - Durm, Sokratis, Subotić, Schmelzer (79' Jojić) - Bender, Kehl (46' Ginter) - Grosskreutz, Aubameyang, Mchitarjan - Immobile (86' Ramos).

Arsenal: Szczęsny - Bellerin, Mertesacker, Koscielny, Gibbs - Arteta (77' Podolski), Wilshere - Ramsey (63' Cazorla), Sanchez, Oezil (63' Oxlade-Chamberlain) - Welbeck.

Komentarze (70)
avatar
Arka Gdynia rządzi
17.09.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
AntyFarsa a ty swój mózg. 
avatar
KSF BVB
17.09.2014
Zgłoś do moderacji
5
2
Odpowiedz
Czy administratorzy naprawdę nie mogą nic zrobić z tymi multikontami?? No ludzie, jedna osoba pisze 3 bądź 4 kontami, to jest chore. 
avatar
robal
17.09.2014
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Wenger zniszczył formację z zeszłego roku i zaczął bawić się w jakieś pokręcone 4-1-4-1, byle tylko wcisnąć na siłę Jacka do drużyny. W konsekwencji Arsenal od początku sezonu nie zagrał ani je Czytaj całość
ANTY farselona
17.09.2014
Zgłoś do moderacji
2
4
Odpowiedz
siema chłopaki !!! widze że łopator znowu swoje (zagraliśmy żałośnie) BUHAHAHAHAHHAHA TEN DZIECIAK powinien skorzystać z pomocy specjalisty !!! 
Ben1409
17.09.2014
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Pisałem, żeby Szczęsny nie był taki pewny odprawieniu Dortmundu.
Bayern Lew. był dziwnie przemęczony i nie skuteczny, pomimo trzech 100. Cały zespół ( nie tylko Seba ) gra aktualnie jakoś bez
Czytaj całość