Stalowcy długo musieli czekać na pierwsze zwycięstwo na obcym boisku. Ekipie ze Stalowej Woli ta sztuka udała się dopiero w piątym meczu na wyjeździe. W Puławach nie było jednak tak łatwo jakby się mogło wydawać. - Cieszy zwycięstwo, pierwsze na wyjeździe. Zdawaliśmy sobie sprawę, że Wisła ma dwa punkty i jest w jakimś dołku. To zespół, który potrafi grać w piłkę i to udowodnił. Mecz, jak na drugą ligę, stał na niezłym poziomie. Obie ekipy miały swoje sytuacje. Stal i Wisła próbowały grać w piłkę, raz wychodziło to lepiej raz gorzej. Chwała i podziękowanie dla moich chłopaków, za podejście do meczu, za to, że nie zlekceważyli przeciwnika. Zdawaliśmy sobie sprawę, że nie będzie to łatwy mecz. Niewątpliwie pomogli nam kibice, którzy jeżdżą za nami i nas wspierają. To zwycięstwo to także ich sukces - powiedział trener Stali Jaromir Wieprzęć .
Zielono-czarni w ostatnim czasie prezentują się bardzo dobrze. W sobotę rywali po raz pierwszy na wyjeździe a dodatkowo było to trzecie z rzędu zwycięstwo Stalówki w rozgrywkach ligowych. - Wreszcie upragnione zwycięstwo na wyjeździe, kolejne z rzędu. Nie przegraliśmy od trzech pojedynków. Cieszymy się z tego bardzo i chcemy podtrzymać tą passę w kolejnych potyczkach - powiedział obrońca Stali Mateusz Kantor.
[ad=rectangle]
Drużyna z hutniczego miasta mogła wcześniej wygrać na obcym terenie, ale brakowało jej przede wszystkim szczęścia. Zawodnicy ze Stalowej Woli wiedzieli, że spotkanie w Puławach z będącą w kryzysie Wisłą, to idealny moment na wyjazdowe zwycięstwo. - Chcieliśmy się bardzo przełamać, a gdzie jak nie w Puławach. Udało się. W końcu odnieśliśmy wyjazdowe zwycięstwo. Bardzo się cieszymy. Wiedzieliśmy, że nie będzie nam się łatwo grało z Wisłą, która jest na dnie ligowej tabeli. Tak naprawdę było. W pierwszej połowie byliśmy zespołem lepszym, chwilami dominowaliśmy na murawie. Po zmianie stron przy prowadzeniu 2:0 trochę się rozluźniliśmy, chwilami niepotrzebnie biegaliśmy do przodu bez pomysłu zamiast mądrze stanąć z tyłu i skontrować. Rywale mieli swoje okazje, aczkolwiek mieliśmy też i my - stwierdził pomocnik Stalówki Damian Łanucha.
Stalowcy znów nie stracili gola. W głównej mierze po raz kolejny zawdzięczają swojemu golkiperowi. Tomasz Wietecha w Puławach miał sporo pracy. - Życzę Tomkowi, żeby tych strzałów w meczu miał jak najmniej i żeby się nie musiał tak produkować jak z Wisłą Puławy. To zero z tyłu jest bardzo ważne, aczkolwiek szkoda, że rywale sobie stworzyli sobie zbyt dużo tych okazji pod naszą bramką. Musimy być bardziej skoncentrowani w defensywie, bo mogliśmy coś stracić w Puławach. Obyśmy dalej tak grali w obronie i nie tracili goli, bo z przodu coś nam wpada. Oby tak dalej w kolejnym meczu z MKS Kluczbork - zakończył Łanucha.