Wielki comeback Mariusza Magiery. "Były momenty, gdy wydawało mi się, że już nie mogę"

Mariusz Magiera po raz pierwszy od kwietnia 2013 roku wybiegł na boiska T-Mobile Ekstraklasy i pomógł Górnikowi Zabrze w odniesieniu cennego wyjazdowego zwycięstwa nad Podbeskidziem Bielsko-Biała.

- Jestem bardzo szczęśliwy z tego powodu, że wygraliśmy i przerwaliśmy bessę, w jakiej byliśmy, a ponadto zagrałem w T-Mobile Ekstraklasie po siedemnastu miesiącach przerwy. Trochę byłem tym zaskoczony, bo liczyłem raczej na to, że wystąpię w meczu Pucharu Polski z Koroną Kielce, ale trenerzy dali mi szansę już teraz. To dla mnie wielka sprawa - cieszy się Mariusz Magiera, obrońca zabrzańskiej drużyny.

Na boiska T-Mobile Ekstraklasy "Magic" wszedł z marszu, po kilku występach w drugim zespole Górnika. - W rezerwach nie zagrałem ani razu w pełnym wymiarze czasowym. Pewnie nikt nie spodziewał się, że tak wcześnie będę potrzebny w pierwszym zespole w meczu ligowym - śmieje się obrońca zabrzan.
[ad=rectangle]
Magiera nie ukrywa, że w starciu z Podbeskidziem Bielsko-Biała zdarzało mu się oddychać rękawkami. - Było to dla mnie trudne spotkanie, bo przydarzały się ciężkie momenty, w których wydawało mi się, że już nie mogę, ale chłopaki pomogli mi ten mecz wybiegać - przyznaje defensor Trójkolorowych.

Dla Górnika zwycięstwo w Bielsku-Białej było pierwszym po dwóch porażkach z rzędu.
- Byliśmy przed tym meczem naładowani. Wiedzieliśmy, że Podbeskidzie naszymi porażkami w ostatnich dwóch meczach się napędzało i myślało o zwycięstwie. Nam też na tym bardzo zależało, żeby odbić się za trzy punkty i ostatecznie postawiliśmy na swoim - triumfuje 30-latek.

Mariusz Magiera wrócił na boiska T-Mobile Ekstraklasy po siedemnastu miesiącach przerwy
Mariusz Magiera wrócił na boiska T-Mobile Ekstraklasy po siedemnastu miesiącach przerwy

Zabrzanie na mecz z Góralami mieli przygotowaną dokładną strategię. - Mieliśmy szybko narzucić Podbeskidziu swoje warunki i złapać przeciwnika tak, by nie mógł rozwinąć skrzydeł. Szybko strzelona bramka nam w tym pomogła, bo praktycznie ustawiła nam ten mecz. Oczywiście rywale mieli swoje okazje, gdzie serce szybciej zabiło, ale wydaje mi się, że to pewne i zasłużone zwycięstwo - ocenia Magiera.

W meczu z Podbeskidziem historia zatoczyła koło. Doświadczony zawodnik po raz ostatni na boiskach elity pojawił się bowiem 14 kwietnia 2013 roku w starciu z... bielską drużyną, by po siedemnastu miesiącach, w batalii z tym samym rywalem wrócić do gry.

- Trochę tej całej otoczki mi brakowało, ale takie jest życie. Niekiedy tak w życiu bywa, że nie na wszystko człowiek ma wpływ. Cieszę się, że mam te problemy już za sobą i mam nadzieję, że one nie wrócą. Chcę skupiać się teraz na ciężkiej pracy i na piłce nożnej, bo głód piłki mam olbrzymi - zapewnia gracz drużyny z Roosevelta.

Komentarze (0)