PP: Piast uniknął blamażu! - relacja z meczu Wisła Puławy - Piast Gliwice

Sensacja wisiała w powietrzu, a jednak gliwiczanie uratowali się przed wypadnięciem za burtę Pucharu Polski. Pokonali II-ligową Wisłę Puławy po konkursie rzutów karnych!

Nie były mowy o "spacerku w Puławach" dla Piasta Gliwice. Papierowy faworyt przystąpił do pucharowego meczu po ligowym zwycięstwie z Cracovią, ale na terenie najgorszego zespołu w II lidze nie szło ani trochę łatwo. Ba, już w 6. minucie musiał gonić wynik po golu Konrada Nowaka. 29-latek mający na koncie jeden mecz w ekstraklasie dobił strzał Tsvetana Filipova. Nowak zainicjował i sfinalizował tę bramkową akcję.
[ad=rectangle]
Wisła Puławy mogła od tego momentu kontrolować wydarzenia i długo robiła to skutecznie. Cofnęła się, a Piast Gliwice był zmuszony do konstruowania ataku pozycyjnego. Liczne, konkretnie sześć zmian dokonanych w składzie przez Angela Pereza Garcię utrudniały porozumienie w zespole, przez co mnożyły się niedokładne podania, strzały z nieprzygotowanych pozycji. Michał Leszczyński bronił poprawnie, a raz miał szczęście, gdy jego skórę uratował kolega po uderzeniu Izvolta.

Tuż przed przerwą II-ligowiec mógł podwoić prowadzenie, a Konrad Nowak dorobek strzelecki, jednak nie sfinalizował dobrego podania Konrada Szczotki. Po chwili sędzia zaprosił zawodników na przerwę i w Puławach zaczęło pachnięć sensacją. Dość napisać, że dotychczasowy bilans Wisły w lidze to: dwa remisy i siedem porażek. Stosunek goli: 2 strzelone, 16 straconych.

Piast Gliwice stoczył 120-minutowy, pucharowy bój w Puławach
Piast Gliwice stoczył 120-minutowy, pucharowy bój w Puławach

Druga połowa to ciąg dalszy problemów "Piastunek". Konstruowali niezliczoną liczbą ataków, ale brakowało im piłkarskiej jakości. A to Bartosz Szeliga dośrodkował niecelnie, a to Radosław Murawski został zatrzymany przez ostatniego defensora. Minuty upływały, a z korzystnego wyniku cieszyli się gospodarze. Dawał on możliwość zagrania w następnej rundzie ze zwycięzcą w parze Flota Świnoujście - PGE GKS Bełchatów.

W końcówce drugiej części szyki obronne II-ligowca nieco się rozluźniły, czego konsekwencją były niebezpieczne uderzenia Gerarda Badii oraz Mateja Izvolta. Piast prowadził oblężenie, mocno otworzył się, przez co nadziewał się na kontrataki. Najlepsze z nich zmarnowali Maciej Machalski oraz zmiennik - Jarosław Niezgoda. Wynik ustalony w 6. minucie nie chciał drgnąć ani w jedną, ani w drugą stronę aż do 88. minuty. Wówczas to Wojciech Kędziora strzelił upragnionego przez Piasta gola na 1:1, wykorzystując rzut karny. Po chwili sędzia musiał więc zarządzić dogrywkę, a ta mimo przewagi gliwiczan nie przyniosła rozstrzygnięcia! Nadszedł czas na konkurs rzutów karnych.

W nim trzy jedenastki zostały obronione. Liczba nieparzysta, więc tylko jeden z bramkarzy mógł być bohaterem - Jakub Szmatuła z Piasta Gliwice, który zatrzymał uderzenia Arkadiusza Maksymiuka oraz Wołodymyra Fedoriva. W tych dramatycznych okolicznościach faworyt uniknął blamażu.

Wisła Puławy - Piast Gliwice 1:1 (1:0, 1:1, 1:1), rzuty karne 3:4
1:0 - Konrad Nowak 6'
1:1 - Wojciech Kędziora (k.) 88'

Rzuty karne:
0:1 - Gerard Badia
1:1 - Rafał Lisiecki
1:2 - Tomasz Podgórski
X - Arkadiusz Maksymiuk
1:3 - Wojciech Kędziora
2:3 - Piotr Charzewski
2:4 - Carles Martinez
3:4 - Maciej Machalski
X - Matej Izvolt
X - Wołodymyr Fedoriv
 
Składy:

Wisła: Leszczyński – Edwards, Jedrzejczyk, Budzyński, Fedoriv, Maksymiuk, Pożak (82' Charzewski), Machalski, Filipov (73' Niezgoda), Szczotka, Nowak (64' Lisiecki).

Piast: Szmatuła – Mokwa, Vargas (62' Badia), Osyra, Szeliga, Martinez, Murawski, Podgórski, Izvolt, Hadj Said, Kędziora.

Żółte kartki: Szczotka (Wisła) oraz Kędziora, Hadj Said, Podgórski (Piast).

Sędzia: Sebastian Krasny (Kraków).

Komentarze (4)
avatar
Piotrektomek
24.09.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Około tysiąca.
Klatka pusta. 
avatar
Arkadiusz Mazurek
23.09.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ilu było kibiców? 
avatar
Antywsiok
23.09.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Szansa dla Wisły które się długo nie powtórzy a szkoda bo kolejny zespół z ekstraklasy czekał