Trenerzy zgodni - dwie różne połowy w Stalowej Woli

MKS Kluczbork przyjechał do Stalowej Woli jako lider II ligi. Po meczu tym liderem została miejscowa Stal. Obaj szkoleniowcy byli jednak zgodni co do przebiegu sobotniej potyczki.

W sobotę w Stalowej Woli doszło do jednego z najciekawszych spotkań 10. kolejki II ligi. Naprzeciw siebie stanęły bowiem dwa zespoły z czołówki - Stal i MKS Kluczbork, który przed tą serią gier był liderem tabeli.

- Rzadko zdarza się oglądać tak dwie różne połowy. W zasadzie można powiedzieć, że śledząc to zza linii bocznej wydawało się, jakby to były dwa różne mecze. W pierwszej połowie dominacja drużyny ze Stalowej Woli. Uważam, że zupełnie odwrotna sytuacja w drugiej części spotkania, kiedy to my dyktowaliśmy warunki gry. Straciliśmy bramkę w zasadzie do szatni i ten gol okazał okazał się decydujący w tym spotkaniu. Uważam, że z sytuacji, które stworzyliśmy, powinniśmy zdobyć gola przynajmniej dającego remis - mówił po spotkaniu Andrzej Konwiński, trener drużyny z Kluczborka. Stalówka po bramce Łukasza Sekulskiego rywala pokonała 1:0 i sama na tę chwilę została liderem II ligi.
[ad=rectangle]
- Wielkie podziękowania dla chłopaków. Za nami bardzo ciężki tydzień. Trzy bardzo ciężkie mecze, trzy różne, każdy z wymagającym przeciwnikiem. Spotkania z rywalami, którzy byli w różnej sytuacji przed tymi meczami z nami. Te trzy spotkania są zwycięskie. Chwała jeszcze raz chłopakom. Jestem z nich naprawdę bardzo dumny i wielkie podziękowania dla nich, że to wytrzymali - skomentował Jaromir Wieprzęć, opiekun zielono-czarnych.

Szkoleniowiec drużyny z Kluczborka miał jednak zastrzeżenia co do pracy arbitra w sobotnich zawodach. - Mam wielkie wątpliwości co do decyzji arbitra. Szczególnie chodzi mi o tę pierwszą bramkę, kiedy to my mogliśmy prowadzić 1:0. Uważam, że to po prostu była walka o piłkę. Tam nie było żadnego celowego zagrania, faulu. Sędzia zinterpretował to inaczej i potem w ostatnich minutach pierwszej połowy my tego gola straciliśmy w ostatnich minutach pierwszej połowy. Nie mniej trzeba przyznać, że w tej pierwszej części za wiele nie pokazaliśmy. Na tym poziomie strzelenie jednej bramki może wiele dać i po prostu przynieść trzy punkty - zaznaczył Andrzej Konwiński.

Jaromir Wieprzęć przyznał natomiast, że bardzo obawiał się tego pojedynku. - Co do sobotniego meczu, to ja chłopakom przed meczem nie mówiłem, ale się bardzo obawiałem tego spotkania z tego powodu, że wiem jak się gra potyczki ligowe po takim zwycięstwie, jakie odniósł mój zespół w środę. Bałem się tego, że może być to bardzo ciężki pojedynek i może nam zaświecić światełko, że już jesteśmy jakimś dobrym zespołem. Cieszy mnie to, że jednak chłopcy podeszli do tego spotkania bardzo skoncentrowani, pewni swoich umiejętności, ale z szacunkiem do przeciwnika. Widziałem mecze MKS-u Kluczbork, a więc spodziewałem się bardzo trudnego spotkania. Mogę się zgodzić z trenerem gości, że pierwsza połowa w naszym wykonaniu była zdecydowanie lepsza, a w drugiej widać było, że chłopakom po prostu brakło siły. Po takim tygodniu i takich meczach wcale się temu jednak nie dziwię. Z związku z tym jeszcze bardziej jesteśmy zadowoleni z tych trzech punktów - podkreślił trener Stalówki.

Komentarze (0)