Patrik Mraz: Lewa noga Sebastiana Mili...

Górnik Łęczna we Wrocławiu rozegrał bardzo dobry mecz, lecz nie zdobył ani jednego punktu. Decydującego gola w samej końcówce spotkania strzelił niezawodny ostatnio Sebastian Mila.

Górnik Łęczna napędził stracha Śląskowi Wrocław w piątkowym meczu T-Mobile Ekstraklasy. Pomimo tego zawodnicy beniaminka nie zdołali wywalczyć nawet jednego punktu. - Uważam, że ten mecz zagraliśmy dobrze. Szkoda, że nie zapunktowaliśmy. Taka jest piłka nożna. Graliśmy lepiej od Śląska, ale w 93. minucie straciliśmy bramkę i wracamy bez punktów. Wielka szkoda - mówił po spotkaniu Patrik Mraz.
[ad=rectangle]
Podopieczni Jurija Szatałowa decydującego gola stracili już w samej końcówce potyczki. - Nie wiem czy to brak koncentracji. Szkoda, bo wygrywaliśmy 1:0, a chwilę później straciliśmy gola i było 1:1. Potem nas trochę Śląsk przycisnął. Tak jak jednak mówię, jeżeli chodzi o cały mecz, myślę byliśmy lepszą drużyną - zaznaczył obrońca klubu z Łęcznej.

To trafienie na wagę trzech punktów dla WKS-u strzelił Sebastian Mila, który świetnie przymierzył zza pola karnego. - Jego lewa noga... Tak pomyślałem jak strzelał, że źle trafił w piłkę, a skończyło się golem. Naprawdę szkoda takiego meczu - zaznaczył Mraz, w przeszłości były zawodnik Śląska, który z tym klubem żegnał się w mało sympatycznych okolicznościach.

- Czy ja miałem tu coś udowadniać? Nie wiem, jestem piłkarzem Górnika Łęczna i przejechaliśmy tu jako zespół, żeby zapunktować. Do każdego spotkania podchodzę tak, aby zagrać jak najlepiej - podsumował piłkarz.

Źródło artykułu: