Zostawiliśmy kawał serca na boisku - komentarze po meczu Śląsk Wrocław - Wisła Kraków

Spotkanie Śląska Wrocław z Wisłą Kraków było wyrównanym pojedynkiem. Obydwa zespoły grały ofensywną piłkę. Po meczu bardzo zadowoleni byli gracze ze stolicy Dolnego Śląska. Wrocław w smutnych nastrojach Wrocław opuszczali zawodnicy Wisły Kraków.

Maciej Skorża (trener Wisły Kraków): Pechowo zaczęliśmy ten mecz. Błąd w 10. minucie, bardzo prosty błąd wykorzystany przez Sebastiana Milę spowodował, że Śląsk mógł grać spokojnie, nie musiał ryzykować w akcjach ofensywnych i mógł się skupić na grze z kontry. My natomiast ze wszystkich sił staraliśmy się wyrównać. Graliśmy atakiem pozycyjnym. Robiliśmy co mogliśmy, nie udało nam się żadnej sytuacji zakończyć strzałem do bramki. Parę razy piłka przechodziła groźnie w polu karnym Śląska, ale niestety i Marcelo i inni zawodnicy w polu karnym nie byli skuteczni. Źle zaczęliśmy drugą połowę. Zbyt otworzyliśmy się, zagraliśmy bez dyscypliny taktycznej. Skończyło się to kontrami Śląska i groźnymi sytuacjami. Jedna z nich, bardzo ładna, zakończyła się drugą bramką. W momencie, kiedy udało nam się ciężko zdobyć kontaktową bramkę, niestety sami odebraliśmy sobie szansę na dobry wynik w tym meczu. Może nie wygrała dzisiaj drużyna piłkarsko lepsza, ale mądrzejsza na boisku.

Ryszard Tarasiewicz (Śląsk Wrocław): Gratuluję moim chłopcom zwycięstwa, kibicom za wspaniały doping. Pierwsza połowa pod dyktando Wisły. Mieliśmy sytuacje mniej klarowne niż Wisła. Mówiłem przed meczem i na odprawie chłopcom, że jest jeden zespół który nam dorównuje charakterem - Wisła Kraków. W drugiej połowie bardzo dobrze zaatakowaliśmy i myślę, że paradoksalnie przy wyniku korzystnym i osłabieniu Wisły zamiast myśleć o grze, to myśleliśmy co się stanie, jeżeli Wisła wyrówna, a później strzeli trzecią bramkę. Co pomyślą kibice, co pomyśli opinia publiczna i to nas trochę sparaliżowało. Ogólnie mieliśmy dzisiaj więcej szczęścia niż w meczu z Legią, tak samo mieliśmy sytuacje na początku. Powiedziałem dzisiaj chłopcom, że będzie ciężko o sytuacje i jeżeli ich nie wykorzystamy to o zwycięstwo będzie ciężko. Prawdą jest, że piłkarsko nie jesteśmy tak mocni jak Wisła, ale znamy swoje miejsce w szeregu i swoje wartości. Na nich bazujemy, zatem jeszcze raz wielkie gratulacje dla moich zawodników.

Marcin Baszczyński (piłkarz Wisły Kraków): Nie powinienem dać się sprowokować. Zachowałem się źle i biję się za to w pierś. Kolejny mecz i kolejny podobny scenariusz. My prowadzimy mecz, stwarzamy sytuacje i nie potrafimy z tych sytuacji strzelić gola. Przeciwnik w pierwszej połowie wykorzystał nasz jeden błąd, który na się przydarzył. Pewnie jego przyczyną też były warunki atmosferyczne. Mieliśmy swoje sytuacje, było ich dużo i po raz kolejny nie potrafimy ich zamienić na bramki. Do 77. minuty była szansa na lepszy wynik, później ten szansy już nie było.

Patryk Małecki (piłkarz Wisły Kraków): Wiedzieliśmy, że Śląsk jest mocną drużyną i będzie grał z kontry. Miał swoje trzy sytuacje, strzelił dwie bramki. Szacunek dla nich, że je wykorzystali. My mieliśmy dużo więcej sytuacji, zmarnowaliśmy je. Strzeliliśmy jedną bramkę i to był na dodatek gol samobójczy. Szkoda.

Sebastian Mila (piłkarz Śląska Wrocław): W niedzielę na boisku zostawiliśmy kawał serca na boisku i mam nadzieję, że było to widać. Naprawdę trzeba pochwalić cały zespół, dla tych kibiców, dla tej całej atmosfery, dlatego, że Wisła przyjechała do nas serce zostało zostawione.

Antoni Łukasiewicz (piłkarz Śląska Wrocław): Dobrze mieliśmy zorganizowaną grę, to było naszym założeniem. Byliśmy blisko siebie, Wisła nie miała miejsca na zagrywanie prostopadłych piłek do Pawła Brożka. Zwycięstwo bardzo, bardzo nas cieszy. Cały czas jesteśmy w górnej części tabeli. Optymistycznie trzeba patrzeć w przyszłość. Na pewno cała ta jesień może skończyć bardzo ciekawie. Na pewno mój gol samobójczy dodał troszeczkę dramaturgi temu spotkaniu.

Komentarze (0)