Nie jest to maksimum moich umiejętności - rozmowa z Hubertem Wołąkiewiczem, obrońcą Lechii Gdańsk

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Młody środkowy obrońca Lechii, Hubert Wołąkiewicz gra w tym sezonie bardzo dobrze. Piłkarz ten, spośród piłkarzy biało-zielonych jest najczęściej wystawiany do składu przez trenera Jacka Zielińskiego.

Michał Gałęzewski: Co sądzisz o meczu z ŁKS-em?

Hubert Wołąkiewicz: Był to wyrównany mecz rozegrany w ciężkich warunkach. Mógł on się rozstrzygnąć na korzyść jednej z drużyn, bo zarówno jedni, jak i drudzy mieli swoje szanse. Tak się jednak nie stało. Nie udało nam się strzelić bramki, zremisowaliśmy, jednak nie ma co narzekać - trzeba się cieszyć z jednego punktu.

Jak ci się biegało po tej zmrożonej murawie?

- Na pewno nie grało się najlepiej. Na początku było bardzo dużo śniegu, na szczęście porządkowym udało się coś z nim zrobić i przygotować boisko do gry. Z biegiem czasu śnieg zaczął jednak zamarzać i bez wątpienia nie było to wygodne.

Podwójna rozgrzewka też wam musiała być dla was kłopotem...

- Tak, to prawda. Nie jest ciekawie, gdy wchodzi się skoncentrowanym na pierwszą rozgrzewkę, a później się dowiaduje, że trzeba iść do szatni. Można powiedzieć, że zawodnik się wtedy zamula i nie sprzyja to piłkarzom.

Przez pierwszych 15-20 minut Piast zaatakował was mocniej, jakby to gliwiczanie grali u siebie, a nie wy...

- Mogło to tak wyglądać. Może wyszliśmy trochę za bardzo rozkojarzeni, a może spodziewaliśmy się tego, że Piast nie zaatakuje? Nasza taktyka była taka, że to my mieliśmy zaatakować, jednak wyszło inaczej. Z biegiem czasu zaczęliśmy dochodzić do słowa i na boisku mieliśmy lekką przewagę. Może powinniśmy strzelić bramkę i mecz ułożyłby się zupełnie inaczej?

Mieliście też szczęście, gdyż w ostatniej minucie Marcin Folc mógł strzelić bramkę, jednak na posterunku stał Mateusz Bąk.

- Sytuacje były zarówno z jednej, jak i z drugiej strony. Nie udało nam się strzelić bramki, podzieliliśmy się punktami i trzeba się cieszyć z tego, co mamy.

Jak oceniasz rundę jesienną w waszym wykonaniu?

- Na pewno jak na beniaminka nie jest najgorzej. Zdobyliśmy osiemnaście punktów zdobytych w rundzie jesiennej. Zawsze mogło być więcej, gdyż zdarzały się mecze, w których nie powinniśmy przegrywać, a przegrywaliśmy. Rundę oceniam pozytywnie.

W rundzie wiosennej ubiegłego sezonu byłeś wyróżniającą się postacią w Lechii. Jak oceniasz swoją aktualną postawę?

- Nie jest to maksimum moich umiejętności. Stać mnie na dużo więcej. Nie czuję, że gram na sto procent moich możliwości. Mam nadzieję, że dwa ostatnie mecze zagramy odważnie i zdobędziemy w nich sześć punktów.

Przed wami dwa mecze rundy wiosennej...

- I z Legią i z ŁKS-em czekają nas ciężkie mecze. W piątek będziemy się chcieli zrehabilitować za wcześniejszą porażkę w Warszawie, gdyż tam nam nie wyszło spotkanie. Wyjdziemy z takim nastawieniem, aby wygrać i zobaczymy jak się będzie rozwijał mecz.

Później macie obóz w Turcji. Cieszysz się, że znowu jedziesz w tamte rejony?

- Jeszcze pozostały dwa spotkania i potem będzie można o tym myśleć. Na pewno fajnie jest przebywać w ciepłym klimacie i grać na fajnych boiskach.

Twój kolega z drużyny został powołany do reprezentacji. Czy teraz będziesz bardziej zmobilizowany gdy wiesz, że z Lechii też można trafić do kadry?

- Cieszymy się, że Łukasz jest w kadrze. Będzie to nas bardziej mobilizowało do ciężkiej pracy, może jeszcze ktoś z nas kiedyś też będzie powołany do reprezentacji.

Ty też liczysz na powołanie w przyszłości?

- Poczekamy, zobaczymy.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)