Podbeskidzie Bielsko-Biała nie przerwało złej passy. "Daliśmy ciała"

W poniedziałkowym meczu T-Mobile Ekstraklasy Podbeskidzie Bielsko-Biała przegrało z Piastem Gliwice 2:4. Na triumf nad Piastunkami Górale czekają już ponad osiem lat.

Po raz ostatni Podbeskidzie Bielsko-Biała odniosło zwycięstwo nad Piastem Gliwice 6 października 2006 roku. Wówczas obie drużyny rywalizowały w I lidze, a starcie w Gliwicach zakończyło się triumfem Górali 1:0. Przed poniedziałkowym spotkaniem gracze Podbeskidzia zapowiadali przerwanie złej passy. Tak się jednak nie stało i to gliwiczanie wywieźli z terenu rywali trzy punkty.
[ad=rectangle]
Piast po pierwszej połowie prowadził już 2:0, a cały mecz zakończył się rezultatem 4:2 na korzyść podopiecznych Angela Pereza Garcii. - Nie tak to sobie wyobrażaliśmy. Musimy powiedzieć sobie prawdę w oczy, że zawaliliśmy ten mecz. U siebie stracić cztery bramki to wstyd i ciężko taką plamę będzie wymazać. Nie mamy jednak wyjścia po prostu musimy to zrobić. Wiedzieliśmy przed meczem, że w takim małym stopniu możemy przejść do historii i po raz pierwszy pokonać Piasta w Ekstraklasie. Nie udało się to jednak i możemy mieć pretensje tylko do siebie. Nie możemy spuścić głów, bo jeżeli pozwolimy sobie na kolejne porażki to pierwsza ósemka, którą sobie założyliśmy będzie się oddalać. Nie składamy broni. Po takim meczu trzeba też przeprosić kibiców i wziąć się w garść - powiedział na łamach oficjalnej strony klubu Artur Lenartowski.

Bielszczanie nie zdołali nawiązać walki z lepiej dysponowanymi piłkarzami Piasta. W drugiej połowie goście nieco spuścili z tonu, co próbowali wykorzystać gracze Ojrzyńskiego, lecz nie zdołali oni odwrócić losu pojedynku. - Na pewno mecz nam nie wyszedł i daliśmy ciała. Ten przeciwnik nam nie leży, chcieliśmy to przełamać dzisiaj, niestety nie wyszło. Druga połowa troszkę lepsza w naszym wykonaniu - Piast miał wynik, spuścił trochę z tonu, już nie musiał tak atakować. Wykorzystaliśmy dwie sytuacje, ale niestety nic nam to nie dało. Tracimy bramki po prostych błędach. Źle weszliśmy w mecz, ale nie ma się co tłumaczyć - stwierdził Sylwester Patejuk.

Komentarze (0)