Słaba kondycja finansowa Wisły nie jest tajemnicą, ale znów zrobiło się o niej głośno, gdy ze względu na niewywiązanie się ze zobowiązań wobec wierzycieli Komisja ds. Licencji Klubowych PZPN podjęła decyzję o ukaraniu Wisły trzema ujemnymi punktami na starcie sezonu 2015/2016.
W minionym tygodniu prezes klubu z Reymonta 22 Ludwik Miętta-Mikołajewicz zdradził, że krakowianie muszą do końca grudnia uzbierać 1,1 mln zł, by sezon 2015/2016 rozpocząć z minus jednym, a nie z minus trzeba punktami. A to i tak jednak mniej niż 10 proc. ogólnego długu klubu, który wynosi ok. 12 mln zł!
[ad=rectangle]
Wśród wierzycieli Wisły są nie tylko byli trenerzy, zawodnicy i pracownicy, ale też obecni piłkarze i szkoleniowcy. Trener Franciszek Smuda zapewnia, że sytuacja finansowa klubu nie ma wpływu na jego zespół: - nie słyszałem, żeby piłkarze o tym dyskutowali w szatni. Fochy, strajk czy lenistwo w naszej sytuacji nam nie pomoże. Pomoże nam jako drużynie i każdemu indywidualnie tylko dobry wynik. Ja już byłem w takich klubach, gdzie wynik stawiał je na nogi.
Słowa te potwierdza Paweł Brożek, który jest jednym z symboli Wisły "ery Cupiała". 31-letni napastnik jest graczem Białej Gwiazdy od stycznia 1999 roku, co oznacza, że pojawił się przy Reymonta już w rok po przejęciu klubu przez Tele-Fonikę. Dla Wisły rozegrał 225 ligowych spotkań i to drugi najlepszy wynik w "erze Cupiała". Do tego zdobył dla niej 106 ligowych bramek - więcej w tym okresie strzelił tylko Tomasz Frankowski (115).
- Jestem dziwnie spokojny, że będzie dobrze. Znając właściciela to na pewno nie zostawi Wisły w takiej sytuacji, w jakiej jest teraz - zapewnia "Brozio" i dodaje: - W szatni powiedzieliśmy sobie, że skupiamy się tylko na grze, a te rzeczy, które są poza nami, zostawiamy osobom kompetentnym. My mamy w Wiśle wszystko: bazę i niezły zespół. Są problemy finansowe, ale na nas się one nie odbijają, bo jest paru chłopaków, którzy sporo Wiśle zawdzięczają i dla Wisły chcą wiele poświęcić. Wiemy, w jakiej sytuacji jest klub i swoją grą staramy się przyciągnąć kibiców i tym samym też trochę kasy dla klubu.
W podobnym tonie z pełnym zrozumieniem do zaistniałej sytuacji, aczkolwiek z mniejszym optymizmem, wypowiada się Arkadiusz Głowacki, który na Reymonta 22 zawitał rok po Brożku. To właśnie "Głowa" jest rekordzistą "ery Cupiała", jeśli chodzi o ligowe występy dla Wisły - ma ich na koncie już 263. Brożek zdobył z Białą Gwiazdą siedem z ośmiu mistrzostw Polski, po jakie sięgnęła Wisła za rządów Tele-Foniki, a Głowacki miał udział przy sześciu.
- Dochodzą do nas różne sygnały. "Że to, że tamto", że ktoś może przejąć klub, ale jakie to ma znaczenie, skoro sytuacja pozostaje niezmieniona? To nie do nas jest pytanie - mówi Głowacki. - My staramy się robić to, co do nas należy. Tym bardziej, że nie wiemy o wielu rzeczach, które dzieją się w kuluarach. To nie nasza sprawa - naszą jest dobrze przygotować się do meczu - dodaje kapitan Wisły.
- Pewnie lepiej byłoby, gdyby klub miał aspiracje i gdyby był budowany po to, żeby zdobywać trofea, a nie po to, żeby - jak teraz - przetrwać, ale widocznie taka nasza rola i musimy się z niej wywiązać jak najlepiej - kończy "Głowa".
Pod skrzydłami Cupiała Biała Gwiazda zdobyła osiem ze swoich 13 mistrzostw Polski, a do tego pięciokrotnie stawała na niższych stopniach podium. Odkąd klub należy do Tele-Foniki, Wisła tylko w czterech sezonach znalazła się poza strefą medalową ekstraklasy: 2006/2007, 2011/2012, 2012/2013 i 2013/2014.