Chciałbym zagrać w Lidze Mistrzów - rozmowa z Wiktorem Płanetą, napastnikiem Termaliki Bruk-Bet Nieciecza

Podpisał kontrakt z Termaliką po zwycięstwie w programie Piłkarski Diament. Ma już za sobą pierwsze występy w I lidze i premierowego gola. Jaka przyszłość czeka Wiktora Płanetę?

Krzysztof Niedzielan: Podczas meczu 18. kolejki z Chrobrym Głogów pierwszy raz miałeś okazję zaprezentować się kibicom z Niecieczy.

Wiktor Płaneta: Trener dał mi 20 minut i jest to super sprawa. Debiutowałem podczas wyjazdowego meczu z Pogonią Siedlce, ale gra przed własną publicznością to zupełnie co innego. Towarzyszyły mi emocje, które trudno opisać. Jestem pod wrażeniem i dziękuję kibicom, że mnie dobrze przyjęli.
[ad=rectangle]
Pierwszą bramkę dla Termaliki zdobyłeś już w debiucie, tym razem też byłeś bliski szczęścia.

- W Siedlcach udało się strzelić gola już 7 minut po wejściu na boisko. Teraz też miałem setkę i powinienem ją wykorzystać, ale zabrakło mi trochę szczęścia (piłka minimalnie minęła słupek - przyp. red.). Nie łamię się tym i bardzo dziękuję trenerowi za kolejną szansę. Jestem dobrej myśli.

Nikt nie miał do ciebie pretensji, bo wygraliście 3:0 z Chrobrym.

- To prawda. Mamy lidera i bardzo się z tego cieszymy. Wykonaliśmy swoje założenia, zaczęliśmy rundę z wysokiego c i wierzymy w awans.

Musiało minąć trochę czasu, aż dostałeś od trenera Piotra Mandrysza szansę gry w I lidze.

- Czekałem do szesnastej kolejki, ale byłem na to przygotowany. Przyszedłem tu z programu i to dla mnie ogromny przywilej. Inni zawodnicy Termaliki zawdzięczają grę na tym poziomie ciężkiej pracy. Ja dostałem się do klubu inną drogą i wiedziałem, że będę miał trudne zadanie. Musiałem pokazać się trenerowi, dawać z siebie za każdym razem sto procent i to zaowocowało. Doczekałem się na swoją szansę i bardzo się z tego cieszę.

Wiktor Płaneta (pierwszy z lewej) walczy o miejsce w składzie Termaliki
Wiktor Płaneta (pierwszy z lewej) walczy o miejsce w składzie Termaliki

Jak wspominasz swoje początki w zespoli Słoników?

- Na starcie było trochę ciężko się zaaklimatyzować. Z dnia na dzień, z treningu na trening było coraz lepiej. Dużo się nauczyłem dzięki kolegom, którzy są doświadczeni i od tak dobrego szkoleniowca. Jest duży przeskok między trenerami z niższych lig, z którymi dotąd pracowałem, a Piotrem Mandryszem. Piłkarsko zrobiłem dwa, a nawet trzy kroki do przodu, nabrałem doświadczenia. Są plusy i postępy.

W którym elemencie piłkarskiego rzemiosła miałeś największe braki?

- Przede wszystkim odstawałem fizycznie. Musiałem zatem nadrobić, popracować na siłowni. Cały czas przepychanie się z obrońcami jest dla mnie wyzwaniem i dalej muszę nad tym pracować - w końcu to I liga. Powinienem przybrać na masie i silniej stać na nogach. Jeśli chodzi o technikę, to jestem w miarę dobrym zawodnikiem i z tym nie mam problemów. Od małego nie rozstawałem się z piłką, nawet z nią spałem.

Do rozegrania został wam tylko jeden mecz przed zimową przerwą i to dla ciebie nie jest najlepsza informacja, bo zacząłeś się rozkręcać.

- Ja to inaczej widzę. Cieszę się na ten miesiąc przerwy, bo popracuję indywidualnie i również w ten sposób przygotuję się do następnej rundy. Będzie też okres przygotowawczy, sparingi i na pewno dostanę swoje szanse. Muszę dobrze ten czas wykorzystać i jestem dobrej myśli.

Twoja historia jest bardzo interesująca. Wygrałeś program Piłkarski Diament, a rywalizację można było oglądać w Canal Plus.

- Do udziału namówił mnie brat, wręcz kazał mi się tam zarejestrować. Kiedy przeszedłem eliminacje postawiłem sobie za cel zwycięstwo. To była dla mnie jedyna szansa, żeby zaistnieć. Wcześniej kontuzje eliminowały mnie z gry w wyższych ligach. Spełniło się moje marzenie i jak przyszedłem do klubu, to starałem się już zapomnieć o programie i skupić się na trenowaniu. Bardzo dziękuję prezesowi, że stworzył ten program, dzięki któremu mogłem się wybić i pokazać.

Pochodzisz z okolic Bydgoszczy, otarłeś się też o zespół Pogoni Szczecin. Jak odnalazłeś się w Małopolsce?

 - Nie był to dla mnie żaden problem. Powiem szczerze, że prowadziłem dotąd koczowniczy tryb życia. Przeprowadzałem się już z 16 razy, więc to nic nowego. Szybko się zaaklimatyzowałem.
Mieszkasz nie w Niecieczy, ale w Tarnowie. To drugie co do wielkości miasto w województwie, więc w wolnym czasie na nudę nie narzekasz?

- Jak przyjechałem to kursowałem tylko między centrum handlowym i domem. Oczywiście poza treningami. Po jakimś czasie poszedłem na rynek i poznałem wiele ciekawych miejsc. Bardzo mi się w tych stronach podoba.

Jakie cele sobie stawiasz?

- Chcę dostawać więcej szans, pokazać trenerowi, że nadaję się do gry i zacząć regularnie strzelać. Chciałbym zostać podstawowym zawodnikiem drużyny, która mam nadzieję wejdzie do T-Mobile Ekstraklasy.
A jeśli chodzi o nieco dalsze plany, marzenia?

- Zagrać w Lidze Mistrzów i w zagranicznej lidze, najlepiej hiszpańskiej. Uważam, że jestem w stanie to osiągnąć. To kwestia tego, co ma się w głowie, zaangażowania , silnej woli, ale też nie ulegania presji. Stuprocentowa koncentracja nad tym co się robi, może przynieść w przyszłości grę na bardzo wysokim szczeblu.
Na koniec zapytam co sądzisz o ludziach, którzy nie widzą sensu robienia futbolu na wysokim poziomie w takich miejscach, jak Nieciecza?

- Mieszkałem 4 lata w Niemczech, a tam w Bundeslidze gra klub TSG 1899 Hoffenheim. Myślę, że każdy kto zainteresuje się tym tematem szybko zmieni zdanie.

Źródło artykułu: