Według informacji bośniackiego portalu sportsport.ba, mistrzowie Chorwacji są gotowi zapłacić za Bośniaka, któremu za pół roku wygasa kontrakt z krakowskim klubem. Co ciekawe, klub ze stolicy Chorwacji od dawna monitoruje rozwój kariery bośniackiego pomocnika. Był bliski pozyskania go już osiem lat temu. - Kilka lat temu mój ojciec rozmawiał ze Zdravko Mamiciem, ale nie udało nam się wówczas osiągnąć porozumienia i postanowiłem skorzystać z oferty Lecha Poznań - powiedział wiślak w rozmowie z goal.com.
[ad=rectangle]
Po owocnych występach dla krakowskiego zespołu, reprezentant Bośni i Hercegowiny ponownie znalazł się na celowniku chorwackiego klubu, który po fatalnych wynikach osiągniętych w rozgrywkach europejskich szuka wzmocnień. Jak informują zgodnie bośniackie i chorwackie media, Dinamo planuje pozyskać 27-letniego piłkarza Wisły, który odgrywa bardzo ważną rolę w drużynie prowadzonej przez Franciszek Smudę. Wychowanek Željezničara Sarajewo w tym sezonie siedmiokrotnie wpisywał się na listę strzelców, zaliczył także sześć asyst.
Wszystko wskazuje na to, że dni Bośniaka pod Wawelem są policzone. Krakowianie, którzy borykają się finansowymi problemami, nie mają w rękach żadnych argumentów, aby przekonać Stilicia do przedłużenia umowy. Zbliżające się zimowe okienko transferowe to dla wiślaków również ostatnia okazja, aby zarobić cokolwiek na swojej największej gwieździe.
- Trener Smuda mówił, że ma świadomość, że swoją grą zwróciłem na siebie uwagę i będę trudny do utrzymania. Priorytet w sprawie negocjacji nowego kontraktu ma Wisła, ale rozważę także inne opcje. Na razie skupiam się jednak na trwających jeszcze rozgrywkach ligowych - zapewnił Stilić, który wciąż wierzy, że dzięki swojej grze doczeka się kolejnych powołań do drużyny narodowej. Zwolniony przed kilkoma dniami selekcjoner Safet Susić nie dał wiślakowi żadnej szansy. Obecnie bośniackie media kreują go jednak na następcę Zvjezdana Misimovicia, który niedawno zakończył reprezentacyjną karierę.