Po raz ostatni kontakt z polską piłką, jeżeli chodzi o czynną pracę trenerską Jerzy Engel miał pod koniec 2005 roku. kiedy pracował w Wiśle Kraków, ale został zdymisjonowany po porażce z Vitorią Guimarães w Pucharze UEFA. Potem odbył krótki epizod w dobrze znanej sobie Grecji, w zespole w APOEL-u Nikozja z którym zdobył Puchar Cypru. Mimo to tam również nie zagrzał długo miejsca. Od przeszło dwóch lat pracuje w PZPN i niewiele wskazywało, że coś może się zmienić. Gdy jednak Michał Listkiewicz poinformował, że nie będzie ubiegał się o reelekcję na stanowisku prezesa PZPN, zaczęto wiązać z tym stanowiskiem właśnie Engela. Informacje te zostały jednak szybko zdementowane przez samego zainteresowanego i ta sprawa została zakończona.
Od jakiegoś czasu można usłyszeć o tym, że Leo Beenakker powoli kończy swoją misję w Polsce. Prawie natychmiast pojawiły się spekulacje odnośnie jego następcy. Początkowo mówiło się m.in. Macieju Skorży, Janie Urbanie czy Ryszardzie Tarasiewiczu. Teraz głównymi kandydatami są: Henryk Kasperczak, Franciszek Smuda, Stefan Majewski czy właśnie wspomniany Engel. Niestety niektórym informacjom nie można do końca ufać i dlatego postanowiliśmy skontaktować się z Engelem, który specjalnie dla serwisu SportoweFakty.pl udzielił krótkiej, aczkolwiek dobitnej wypowiedzi: - Nie wiem kto publikuje takie informacje, że jestem typowany do następcy Beenhakkera. Przez ostatnie trzy lata męczono mnie pytaniami czy wystartuję na stanowisko prezesa PZPN, czemu dobitnie zaprzeczałem, a teraz zacznie się wypytywanie odnośnie mojej kandydatury na selekcjonera reprezentacji Polski. Temu również muszę zaprzeczyć i oświadczam, że tak jak nie wystartowałem w wyborach w PZPN, tak samo i teraz nie interesuje mnie posada trenera reprezentacji.