Jan Tomaszewski: Wyśmiewaliście mnie, robiliście ze mnie idiotę

- Ci, którzy mnie krytykowali, nie mieli zielonego pojęcia, co to znaczy gra dla ojczyzny - mówi Jan Tomaszewski, który patrząc na to, w jakim składzie gra reprezentacja Polski, może teraz triumfować.

Artur Długosz
Artur Długosz
Adam Nawałka w zbudowanej przez siebie reprezentacji Polski nie postawił na tak zwane "farbowane lisy". W ostatnich świetnych meczach biało-czerwonych nie grali tacy piłkarze, jak Ludovic Obraniak, Eugen Polanski czy choćby Sebastian Boenisch. - Wyśmiewaliście mnie, robiliście ze mnie idiotę. Powiem jedną rzecz: właśnie po meczu z Niemcami powiedziałem, że było to coś nieprawdopodobnego. Dlatego że ci, którzy mnie krytykowali, nie mieli zielonego pojęcia, co to znaczy gra dla ojczyzny - mówi portalowi SportoweFakty.pl Jan Tomaszewski.
- Jak ja grałem dla reprezentacji Polski, to po meczu, jak zagrałem dobrze, nie tylko miałem telefon od mojej matki, rodziny, ale miałem telefony od moich sąsiadów. Jak zagrałem źle, to też miałem telefony - nie tylko od mojej matki, która mówiła: coś ty robił, coś musiałeś zepsuć, ale również od sąsiadów. Ci natomiast, którzy grali u nas i nie znali języka polskiego, to co ich to interesowało? Jak źle zagrali, to nie było sprawy, co ich to obchodziło. Nie mieli tej presji psychicznej - dodaje były reprezentant Polski.

Ostatnim największych sukcesem reprezentacji Polski, która lideruje w swojej grupie eliminacji do Euro 2016, było zwycięstwo z Niemcami. - Kiedy w meczu z Niemcami wystąpili sami Polacy, to ja wówczas powiedziałem jedną rzecz, że od Glika do Milika - nie liczę ani Szczęsnego, ani Roberta, oni pokonali Niemców, ale Glik i Milik bronili dostępu do naszej bramki. Przekazywano, że 29 strzałów obronił Wojtek - brawa mu za to. On pokonał, nie zatrzymał Niemców, pokonał ich. Ale ile uderzeń zblokował Glik i Milik? I ta pozostała dziewiątka? Przecież ich małżonki nie miały z nich pożytku przez ładnych parę dni. Gdyby te strzały doszły do naszej bramki, kto wie jakby było. W tym momencie oni wszyscy walczyli jak ci muszkieterowie - jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Przyjechali na Stadion Narodowy jako te brzydkie kaczątka, a wyjechali jak piękne łabędzie. To potwierdzili w następnych trzech meczach - zaznacza Tomaszewski.

- Nie ma gwarancji, że awansujemy, bo póki co jeszcze tego nie zrobiliśmy, różnie może być, ale mam nadzieję, że bez względu na wynik sportowy, będziemy z naszych chłopców dumni. Dlaczego? Bo grali Polacy! - podsumowuje bohater z Wembley.


Polski piłkarz zagra w... ekstraklasie Angoli

Czy w reprezentacji Polski jest miejsce dla "farbowanych lisów"?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×