Paweł Hajduczek: Jestem na liście Leo Beenhakkera

Pod koniec lat 90. ubiegłego wieku o Pawle Hajduczku było bardzo głośno. Zdobył on wicemistrzostwo Europy z reprezentacją Polski juniorów, Wróżono mu wielką przyszłość. Mówiło się w tym czasie, że wychowankiem MOSiR-u Jastrzębie interesuje się Wisła Kraków. Potem słuch o zawodniku zaginął. Wyjechał on do Grecji, gdzie grał m.in. w zespołach z niższych klas rozgrywkowych.

W tym artykule dowiesz się o:

W bieżącym roku futbolista zdecydował się przeprowadzić na Ukrainę. Podpisał tam kontrakt z Tawriją Symferopol. Klub ten nie zalicza się do potęg Wyszczej Ligi, lecz Hajduczek liczy na to, iż pewnego dnia zostanie powołany do kadry.

- Znajduję się na szerokiej liście kandydatów do gry w drużynie narodowej. Sztab szkoleniowy reprezentacji z uwagą obserwuje moje występy w składzie zespołu z Symferopola. Kilka razy asystent Leo Beenhakkera przyjechał nawet, aby obejrzeć mnie na żywo. Wierzę, że pewnego dnia otrzymam powołanie. Jednak jest jasne, że aby się tak stało, trzeba udowodnić swoją przydatność poprzez udaną grę w klubie. Tym bardziej, iż polska prasa dużo pisze o ekstraklasie na Ukrainie, dziennikarze często dzwonią, chcą wywiadów... - ujawnił 26-latek. Jego zdaniem Wyszcza Liha może się pochwalić o wiele lepszymi piłkarzami niż ekstraklasa w Polsce.

- Porównanie wypadłoby niekorzystnie dla polskiej ligi. Na Ukrainie kluby mają wyższe budżety, więc są one w stanie nie tylko zatrzymać swoje gwiazdy, ale również sprowadzić klasowych obcokrajowych. Oczywiście rozgrywki tylko na tym zyskują. Natomiast najlepsi polscy piłkarze wyjeżdżają za granicę - powiedział Hajduczek.

Jest on nominalnym pomocnikiem, ale w zespole z Symferopola występuje przeważnie w linii obrony. W aktualnym sezonie ligowym zawodnik zagrał w 14 meczach, w których zdobył 1 bramkę.

Komentarze (0)