Sfrustrowany Manuel Pellegrini: W przerwie wszyscy pomyśleli, że to już koniec meczu

Frustrująco zakończył się dla Manchesteru City pojedynek z Burnley. Mistrz Anglii stracił dwa punkty, mimo że mierzył się z rywalem ze strefy spadkowej i prowadził już 2:0.

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński
W przypadku zwycięstwa ekipa Manuela Pellegriniego mogła zmniejszyć stratę do liderującej Chelsea do zaledwie jednego oczka. Tak się jednak nie stało, bo po zmianie stron The Citizens roztrwonili dorobek z pierwszej połowy.- W przerwie chyba wszyscy pomyśleli, że to już koniec meczu, a ja zawsze powtarzam, że trzeba grać do ostatniego gwizdka sędziego - zaznaczył chilijski menedżer, cytowany przez skysports.com.
Gospodarze mieli pecha, bo bramka kontaktowa George'a Boyda padła ze spalonego. - Doszło do oczywistej pomyłki sędziego, lecz ten gol dał gościom wiarę w uzyskanie korzystnego wyniku. Nam natomiast w drugiej części było bardzo trudno, bo czuliśmy w nogach pojedynek z West Bromwich Albion sprzed dwóch dni - dodał.

Po trafieniu Ashleya Barnesa na 2:2 mistrz Anglii nie był już w stanie odzyskać prowadzenia. - Mieliśmy dwa strzały - Samira Nasriego i Stevana Joveticia, ale czułem, że to się już nie może udać. Szkoda, bo zaprzepaściliśmy kapitalną szansę, by wywierać większą presję na Chelsea - stwierdził Pellegrini.

Premier League: Arsenal wygrał derby, nieprawdopodobna wpadka Manchesteru City!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×