Szymon Mierzyński: Jak pan ocenia ostatnie dwanaście miesięcy? Patrząc na dokonania kadry w eliminacjach Euro 2016, jest się chyba z czego cieszyć...
Grzegorz Lato: Pełnej radości na pewno nie ma. Nie było nas na mistrzostwach świata w Brazylii, a w jesiennych eliminacjach zabrakło mi zwycięstwa ze Szkocją. Pamiętajmy, że rozgrywaliśmy to spotkanie u siebie. Gdyby wtedy udało się sięgnąć po trzy punkty, to w kwestii kadry byłyby naprawdę duże powody do satysfakcji. Jeśli chodzi natomiast o futbol klubowy, to duży niedosyt budzi wpadka Legii Warszawa. Zamieszanie wokół meczów z Celtikiem Glasgow psuje pozytywny obraz 2014 roku. Możemy się oczywiście cieszyć z 1. miejsca w fazie grupowej Ligi Europejskiej, ale chyba każdy wolałby oglądać mistrza Polski w Lidze Mistrzów.
Tym bardziej, że minionego lata awans wydawał się bliski jak nigdy. W IV rundzie eliminacyjnej na żadnego potentata Legia by nie trafiła.
- Dokładnie. To tylko zwiększa niedosyt. Szansa faktycznie była bardzo duża, jeśli porównamy to z poprzednimi edycjami.
Kibice reprezentacji chyba jednak nie mają się czym martwić, bo o ile remis ze Szkocją nie do końca zaspokoił oczekiwania, to już pokonanie Niemców było absolutnie ponad program.
- Coś w tym z pewnością jest. Czekaliśmy na to długie lata. Ja grałem z Niemcami dwukrotnie i tylko remisowałem, w tym raz na mistrzostwach świata w 1978 roku. Tego spotkania możemy naszym reprezentantom gratulować, bo dokonali rzeczy wielkiej i historycznej.
Adam Nawałka to chyba duże zaskoczenie in plus? Niewielu wierzyło, że kadra pod jego wodzą "odpali" i Zbigniew Boniek sporo ryzykował tym wyborem.
- Pamiętam co się działo tuż po ogłoszeniu tej decyzji. Po pierwszych spotkaniach towarzyskich dziennikarze nie wieszczyli nic dobrego, a teraz całkowicie zmienili podejście. Ten przykład pokazuje, że każdemu trenerowi trzeba dać trochę czasu i przede wszystkim być w stosunku do niego wyrozumiałym. Niczego nie da się zrobić z dnia na dzień.
Jakie pan widzi perspektywy dla reprezentacji?
- W nowym roku czeka nas z pewnością trudniejsza część eliminacji. Już w marcu zagramy na wyjeździe z Irlandią, a później pojedziemy jeszcze do Niemiec i Szkocji. Wśród kibiców nadzieje są ogromne, ale my jeszcze niczego sobie nie zapewniliśmy. Trzeba zrobić wszystko, by nie przegrać w Irlandii i cały czas utrzymywać odpowiedni poziom mobilizacji. Byłoby bardzo niedobrze, gdybyśmy drżeli o awans do ostatniego meczu. Głównie w tym kontekście tak bardzo żałuję remisu ze Szkocją. Wchodząc w 2015 rok z kompletem punktów, mielibyśmy względny spokój, bo nawet pojedyncza wpadka by nam nie zaszkodziła. Teraz o taki komfort trzeba będzie walczyć w marcu.
Wróćmy do Legii Warszawa. W 1/16 finału Ligi Europejskiej czeka ją dwumecz z Ajaxem Amsterdam. To będzie kontynuacja dobrej passy, czy raczej koniec tegorocznej przygody w pucharach?
- Ajax to wciąż wielka firma, ale dziś na pewno nie tak renomowana jak kiedyś. Trudno też padać na kolana przed ligą holenderską. Co do szans Legii, jeszcze za wcześnie, by o nich mówić. Poczekajmy na ruchy kadrowe, tym bardziej, że okres transferowy dopiero się zaczął i wiele się może wydarzyć.
A gdyby legioniści przystąpili do tego dwumeczu w obecnym składzie?
- Mają silny zespół i uważam, ze szanse rozkładają się 50 na 50. Zresztą wystarczy popatrzeć na inne mecze w europejskich pucharach. Niespodzianek jest mnóstwo, nawet gdy grają najlepsze drużyny.
Szkoda tylko, że rewanż odbędzie się prawdopodobnie przy pustych trybunach. Trudno w takiej sytuacji mówić o atucie własnego boiska...
- To prawda, kibice to zawsze dwunasty zawodnik, a granie bez nich wygląda jak sparing. Cóż... Tutaj zadanie mają działacze, którzy powinni wreszcie wyjaśnić sobie pewne sprawy z sympatykami Legii. To nie są pierwsze takie problemy i należy w końcu postawić sprawę na ostrzu noża. W przeciwnym wypadku nigdy nie uda się wyeliminować incydentów, za które potem płacimy wysoką cenę.
Oglądaj mecze reprezentacji Polski w Pilocie WP (link sponsorowany)
Za pana kadencji nikt , nigdy, nie był nawet uśmiechnięty, chyba że to był śmiech przez łzy....