Exodusu piłkarzy i awantury w GKS Jastrzębie ciąg dalszy!

Tylko w ostatnim tygodniu z klubem rozstało się dwóch czołowych zawodników: młody utalentowany pomocnik Kamil Wilczek oraz uniwersalny obrońca Łukasz Pielorz. Obaj za porozumieniem stron, w zamian za rezygnację ze swoich finansowych należności – premii meczowych i dwóch wypłat. Całkowicie odmienną drogę wybrał doświadczony, były kapitan jastrzębskiej drużyny, który miesiąc temu został karnie przesunięty do rezerw. Zawodnik pozwał już klub do sądu i będzie walczył o wszystkie należne mu pieniądze.

Piłkarz nie ukrywa swojego wzburzenia - Dla mnie jest to śmieszne. Spotkamy się w sądzie. Papiery zostały już wysłane. Podobno złamałem jakiś regulamin. Niby namawiałem kibiców, by wyzywali naszego prezesa. To jest całkowitą nieprawdą. Z władzami klubu jednak nie mam już zamiaru rozmawiać - mówi Bartłomiej Grabczyński.

Klub jest winien Grabczyńskiemu, podobnie jak pozostałym zawodnikom, około 26 tysięcy złotych. - Czekam na wypłatę od sierpnia. Prezes podpisał pismo, że ma wobec mnie takie zaległości. Następnie zostałem przesunięty do rezerw, więc zacząłem prawnie domagać się swoich pieniędzy. 27 listopada otrzymałem pismo z datą 23 października, że zostaję przesunięty do rezerw i muszę zapłacić tak wysoką karę. To jest jakaś parodia! - wścieka się Grabczyński.

Ex kapitan jastrzębian jest przekonany, że racja leży po jego stronie. - Myślę, że z wygraniem sprawy nie będzie większych problemów. Teraz chcę tylko jak najszybciej rozwiązać z klubem kontrakt - kończy piłkarz.

Dodajmy, że zawodnik ma już oferty gry w innych klubach m.in. z pobliskiego III-ligowca - Pniówka Pawłowice, który na tle sytuacji finansowej jastrzębskiego klubu jawi się jako prawdziwe piłkarskie eldorado.

Komentarze (0)