Cieszymy się krótko, martwimy jeszcze krócej, przed nami miłe urlopy - komentarze po meczu Arka Gdynia - Cracovia Kraków

Wygrywając z przedostatnią w tabeli Cracovią 2:1, drużyna Arki godnie pożegnała się ze swoimi kibicami i rozgrywkami ligowymi. Trener Michniewicz chwalił swoich piłkarzy za całokształt rundy jesiennej, a opiekun gości żałował, że to nie jego zawodnicy pierwsi strzelili gola, choć mieli na to wyśmienitą okazję w drugiej połowie meczu.

Artur Płatek (trener Cracovii Kraków): Gratuluję trenerowi Michniewiczowi zwycięstwa. Z mojej perspektywy ten mecz wyglądał w ten sposób, że do 70 minuty zespół realizował wszystkie zalecenia taktyczne. Staraliśmy się w pewnych sektorach boiska odzyskiwać piłkę i wyprowadzać szybkie kontrataki skrzydłami i to nam się udawało. Stworzyliśmy cztery, pięć dogodnych sytuacji do zdobycia bramki. W tym jedną 300 procentową! To był taki "big point". Niestety, nie trafiliśmy. Powiedziałem zawodnikom w szatni, że kto pierwszy strzeli bramkę, ten wygra mecz. Tak się stało po przepięknej akcji Wachowicza, był to gol godny stadionów świata. Później staraliśmy się gonić wynik. Drugą bramkę straciliśmy całkowicie przypadkowo. Słowa uznania należą się mojej drużynie za: determinację, grę do końca i za bramkę na 2:1, ale było już za późno. Szkoda - bo uważam - że godnie się tu zaprezentowaliśmy. Remis byłby jak najbardziej zasłużony.

Czesław Michniewicz (trener Arki Gdynia): Dziękuję Arturowi za miłe słowa. Pokonaliśmy Cracovię, która była bardzo dobrze dysponowana. Mieliśmy straszne problemy w pierwszej części gry, żeby wyprowadzić akcje z własnej połowy. Próbowaliśmy rozgrywać piłkę od obrony, poprzez bocznych obrońców i pomocników. Cracovia nam na to nie pozwalała - atakowała bardzo wysoko naszych stoperów - stąd nerwowe rozgrywanie piłki. To powodowało, że gra nam się nie kleiła i że nie stworzyliśmy sobie żadnej dogodnej sytuacji do zdobycia bramki w pierwszej połowie, pomijając oczywiście jakieś przypadkowe dośrodkowania. Druga część meczu zaczęła się dla nas trochę lepiej, zaczęliśmy stwarzać już akcje, ale to Cracovia miała pierwsza doskonała okazję. Mieliśmy szczęście, że w bramce był Norbert Witkowski, który kapitalnie bronił całą rundę. Szkoda tylko, że puścił bramkę w doliczonym czasie gry. Z drugiej strony, może to i dobrze? Teraz nie będzie na nim ciążyła presja - wszyscy liczyliśmy mu te minuty bez straconej bramki i na pewno była to jakaś dodatkowa odpowiedzialność. Co do samego spotkania - to wiedzieliśmy jaki był to dla nas mecz. W przypadku przegranej - Cracovia niebezpiecznie zbliżyłaby się do nas - przy wygranej uciekamy Cracovii na bezpieczny dystans punktowy. Wygrywając bezpośredni pojedynek mamy jeszcze dodatkową przewagę. Dziękuję zawodnikom za to, co pokazali dzisiaj i od naszego pierwszego spotkania. Dziękuję, że potrafili wytrwać w tym trudnym momencie i w październiku zachowali zimną krew - w przeciwieństwie do wielu dziennikarzy - którzy pisali różnie o moich zawodnikach. Ja starałem się zawsze zachowywać dystans do tego, tak samo jest i teraz. Przed sobą mamy jeszcze dużo ciężkich spotkań. Nie jestem szczęśliwy z tych 23 punktów, żeby się utrzymać, potrzeba ich więcej niż mamy teraz. Nie ma euforii wśród nas - wiemy co nas jeszcze czeka. Cieszymy się krótko, martwimy jeszcze krócej, przed nami miłe urlopy!

Norbert Witkowski (bramkarz Arki Gdynia): Ten mecz był dla nas bardzo ważny . Szkoda mi tej straconej bramki w doliczonym czasie gry, bo skończyła się moja seria. Tak naprawdę to nigdy nie liczyłem tych minut. Do każdego meczu podchodziłem tak samo skoncentrowany, nie patrząc na żadne statystyki. Cała drużyna cieszy się z tego zwycięstwa. Udowodniliśmy, że ta runda była dla nas dobra. W meczu z Cracovią cały zespół zagrał dobrze w defensywie, wreszcie też byliśmy skuteczni w ataku. Trener analizuje każdy mecz i wyciąga z niego wnioski, aby nie popełniać błędów z poprzednich spotkań, dlatego gramy coraz lepiej w obronie.

Komentarze (0)