Stal Stalowa Wola po rundzie jesiennej w tabeli II ligi zajmuje wysokie, czwarte miejsce. Zielono-czarni do lidera tracą tylko dwa oczka. Podopieczni Jaromira Wieprzęcia do rozgrywek przygotowują się na własnych obiektach, lecz w Stalowej Woli brakuje pełnowymiarowego boiska ze sztuczną nawierzchnią. O problemach okresu przygotowawczego, testowanych zawodnikach i przymiarkach transferowych mówi szkoleniowiec Stalówki, Jaromir Wieprzęć.
[ad=rectangle]
Artur Długosz: Po całkiem ciekawym spotkaniu Stal Stalowa Wola pokonała 3:1 Unię Tarnów. To było pewne, przekonywujące zwycięstwo.
Jaromir Wieprzęć: Fajnie, bo w końcu pograliśmy na dobrym, dużym boisku. Myślę, że tego chłopakom w tym okresie jak do tej pory brakowało. Teraz zaczął się ten festiwal sparingów. Jeżeli chodzi o samą grę, możemy być jak na ten czas zadowoleni - szczególnie jeżeli chodzi o drugą połowę. Wtedy praktycznie gra toczyła się na połowie Unii Tarnów. Co do pierwszej odsłony spotkania, też nie można mieć większych zastrzeżeń. Na razie staramy się, żeby chłopcy grali po 45 minut. W dwóch połówkach występują inni zawodnicy. Z gry na pewno możemy być zadowoleni.
Testował pan dwóch zawodników. Jeden popisał się dwoma asystami, drugi strzelił dwa gole.
- Jeśli chodzi o młodzieżowca, bocznego pomocnika Adriana Chłonia, to widać, że to chłopak, który chce, potrafi. Jest z nami już drugi tydzień. Teraz jest już kwestia, która nie należy do mnie. Ja swoje zdanie na jego temat powiedziałem.
Czyli pan go chce w zespole?
- Na pewno by się przydał ze względu na to, że mamy deficyt tych młodzieżowców chociaż nie chcę chwalić, ale bardzo pozytywnie wypadł Przemek Stelmach. To nasz wychowanek. Michał Szoja troszeczkę jeszcze był taki przestraszony, ale to jest chłopak, który ma dopiero 17 lat. Jest bardzo młody. Są następni, których będziemy sprawdzać, będziemy się im przypatrywać. Po to jest tak dużo sparingów.
[b]
Co z Danko Kovacevicem?[/b]
- Co będzie z napastnikiem Danko Kovacevicem, nie wiem. O to już trzeba pytać prezesa. Na pewno wywarł wrażenie pozytywne. To chłopak, który coś w sobie ma, który coś potrafi. Strzelił dwie bramki, a więc jak na zawodnika testowanego, to można powiedzieć, że się sprawdził. Pokazywał się do gry, chciał grać w piłkę. Na pewno wypadł pozytywnie, ale kwestie finansowe i wszystkie inne sprawy, to już nie moja rola.
Łukasz Sekulski pokazywał się na środku boiska, przed polem karnym, w polu karnym. Wszędzie go było pełno.
- To jest tak - widać, że chłopakom brakuje tego boiska. Chcieliby jak najwięcej być przy piłce. Nawet czasami za długo tę piłkę holowali. Tak to wygląda, jak ma się boisko raz na jakiś czas. Teraz jak będą te sparingi, już załatwiliśmy możliwość przyjechania do Woli Cholerzowskiej na treningi, to chłopcy przez najbliższe dwa tygodnie - można powiedzieć co drugi dzień - będą korzystać z boiska. To nie jest do końca to, czego byśmy sobie życzyli, ale na pewno w dużej mierze nam to pomoże.
Kwestia Łukasza Sekulskiego jest już zamknięta?
- Myślę, że tak, ale jak się ktoś pojawi, jakich kontrahent, który wyłoży pieniądze za Łukasza i kluby się dogadają, to jeszcze może być różnie. My się umawialiśmy w ten sposób z prezesami, że jeżeli się kluby nie dogadają do końca stycznia, to temat jest zamknięty. Ciężko bym nam było teraz gdziekolwiek kogokolwiek szukać.
Co do poszukiwań młodych zawodników, to tylko młodzieżowcy wchodzą w grę czy jeszcze ewentualnie ktoś inny?
- Jest tak, że tylko i wyłącznie młodzieżowcy. Mam dużo telefonów, praktycznie codziennie po kilka odbieram, ale temat jest tylko i wyłącznie młodzieżowca. Bardzo bym chciał, żeby przyszło dwóch, ale to wszystko sprawy finansowe. Jeśli będzie taka możliwość, to będzie. Jeśli nie będzie, to będziemy grać swoimi chłopakami. W sobotę Przemek Stelmach zostawił po sobie bardzo fajne, pozytywne wrażenia.
Nie ma co zmieniać.
- Dokładnie. Jeśli nie będzie pieniążków, nie będzie pozwolenia na to, żeby sobie tego młodzieżowca sprowadzić, to będziemy grać swoimi chłopcami, którzy są w wieku juniora czy jeszcze młodszymi. I tyle. Nie ma tego złego. Może to się okaże słuszne. Cały czas twierdzimy, że młodzieżowiec to powinien być nasz chłopak. Wypadło nam dwóch i tylko dlatego ich poszukujemy. Wypadł nam Maciek Sołek i Kamil Samołyk. Wypożyczyliśmy też Dawida Pigana. Praktycznie dwóch młodzieżowców, którzy teraz grali cały czas.
Kontuzje w zespole trochę psują chyba panu humor...
- Na pewno. Na razie nas ten okres przygotowawczy nie rozpieszcza. Michał Bogacz - niestety okazało się, że ta kontuzja, to będzie dłuższa przerwa, jeszcze dwa tygodnie. Później wejdzie w trening indywidualny i pomalutku będziemy chcieli, żeby wchodził w zajęcia z całym zespołem. Na to potrzeba czasu. Z Michałem jest troszeczkę bardziej skomplikowana sprawa. Jeśli chodzi o Michała Czarnego czy Damiana Łanuchę, to mają zacząć od poniedziałku trenować. Na początku przez te pierwsze dwa, trzy dni indywidualnie, a już myślę od czwartku - jeśli będzie wszystko w porządku - będą ćwiczyć z zespołem.