- Uznaliśmy, że nie ma sensu kontynuować przygotowań, bo tak naprawdę już od 1 lipca ubiegłego roku nie ma tu normalnych warunków do funkcjonowania klubu piłkarskiego. Ja natomiast od 1 grudnia nie mam w ogóle możliwości zajęcia się sprawami sportowymi, bo stale składam jakieś wyjaśnienia i załatwiam inne kwestie kompletnie oderwane od futbolu - powiedział portalowi SportoweFakty.pl prezes Stomilu, Robert Kiłdanowicz.
Przykry dla klubu z Olsztyna jest fakt, że kłopoty mają miejsce akurat po bardzo dobrej rundzie jesiennej, zakończonej na 5. miejscu w tabeli z dorobkiem 30 oczek. - Gdybym w lipcu i sierpniu miał wolną rękę, to zgromadzilibyśmy jeszcze trzy lub cztery punkty więcej. Sytuacja nie pozwalała jednak na zbudowanie lepszego zespołu i umożliwienie mu przygotowań w odpowiednich warunkach. Ktoś sobie może nie zdawać z tego sprawy, ale my tak naprawdę nie mamy gdzie trenować - zaznaczył sternik.
[ad=rectangle]
- Pojawiają się głosy, że powinniśmy postawić na stadionie światła, lecz ja wtedy mówię, że potrzeba nam boiska trawiastego i ze sztuczną nawierzchnią. W klubie jest 16 grup młodzieżowych, w których trenuje 360 dzieci, a trzy razy tyle chce przystąpić. Dlatego w obecnych okolicznościach nie zamierzam robić z siebie kretyna i na siłę tego ciągnąć - dodał Kiłdanowicz.
Zimą z drużyny Mirosława Jabłońskiego odeszli tylko Piotr Darmochwał i Arkadiusz Koprucki. Czy w związku z odwołaniem treningów pozostali zawodnicy otrzymają wolną rękę? - Na razie wstrzymujemy się z taką decyzją. Sytuacja jest dynamiczna, a wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie. Nie wiem co przyniesie najbliższe kilka dni - zakończył.