Co czeka Dawida Nowaka? Zbliża się werdykt Komisji Dyscyplinarnej PZPN

W czwartek poznamy werdykt Komisji Dyscyplinarnej PZPN w sprawie Dawida Nowaka, w którego organizmie we wrześniu ubiegłego roku stwierdzono obecność stanozololu.

Przypomnijmy, że 16 października Cracovia otrzymała od Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie zawiadomienie, że w wyniku badań przeprowadzonych 26 września podczas treningu w próbce "A" pobranej od Dawida Nowaka stwierdzono wykrycie substancji zabronionej - stanozololu. To steryd anaboliczno-androgenny wpływający przede wszystkim na poprawę siły.
[ad=rectangle]
Stanozolol to najczęściej wykrywany przez komisje antydopingowe środek, jeśli chodzi o sterydy anaboliczno-androgenne. Jest on wykorzystywany głównie przez zawodników dyscyplin siłowych - tłumaczył SportoweFakty.pl dyrektor biura Komisji Michał Rynkowski.

21 października postępowanie wyjaśniające przeciwko piłkarzowi wszczął rzecznik dyscyplinarny PZPN Adam Gilarski, a 23 października zawodnik zwrócił się do Komisji z prośbą o zbadanie próbki "B", której analiza potwierdziła obecność stanozololu w organizmie piłkarza. Tydzień później Komisja Dyscyplinarna PZPN wszczęła postępowanie dyscyplinarne przeciwko Nowakowi i podjęła decyzję o tymczasowym zawieszeniu go w prawach zawodnika, co oznacza, że od tego czasu nie może nawet trenować z żadną drużyną. 8 grudnia z kolei mający obowiązywać jeszcze do czerwca 2015 roku kontrakt z Cracovią został rozwiązany za porozumieniem stron.

Podczas pierwszego posiedzenia Komisji Dyscyplinarnej PZPN Nowak nie przyznał się do stosowania stanozololu. Podczas kolejnych KD przesłuchiwała świadków mogących rzucić światło na sprawę, w tym m.in. byłego fizjoterapeutę Cracovii Łukasza Barcika i aktualnego trenera przygotowania fizycznego Michała Mirotę.

Sprawa nie jest jednowymiarowa. Stanozolol to środek, na którego działaniu Nowak nic nie mógł zyskać, a który mógł mieć negatywny wpływ na stan jego stawów, a przypomnijmy, że 31-latek ma za sobą osiem operacji kolan. Ponadto jest to środek najłatwiej wykrywalny podczas rutynowych testów antydopingowych, a przypadku takiej wpadki piłkarza w polskim futbolu jeszcze nie było. Najbardziej autentyczna wydaje się być wersja podejmowana przez obronę, a mówiąca o tym, że ktoś wrobił Nowaka w doping, ale kto mógł to zrobić, pozostanie niewyjaśnioną tajemnicą.

Pojawiające się w przestrzeni publicznej sugestie, że Nowaka chciały się pozbyć władze Cracovii, należy włożyć między bajki - 31-latek zarabiał przy Kałuży 1 ok. 15 tys. zł miesięcznie, co stawiało go ledwie pośrodku klubowej listy płac. Z kolei wbrew "drugiemu obiegowi" nieznane jest stężenie środka we krwi zawodnika - Komisja do Zwalczania Dopingu w Sporcie działa zerojedynkowo: stwierdza tylko obecność lub brak substancji w organizmie, a nie określa poziomu jego stężenia.

W czwartek KD PZPN zgodnie z przepisami jeszcze raz przesłucha Nowaka i wyda werdykt w jego sprawie. Piłkarzowi grozi dwuletnia dyskwalifikacja, ale jeśli Komisja znajdzie okoliczności łagodzące, a wszystko na to wskazuje, to dyskwalifikacja Nowaka będzie krótsza. Trwające od 30 października dotychczasowe zawieszenie liczy się na poczet przyszłej kary.

Źródło artykułu: