Bianconeri po wstydliwej stracie punktów w pojedynku z AC Ceseną (2:2) chcieli podbudować morale przed występem w Lidze Mistrzów przeciwko Borussii Dortmund. Na Juventus Stadium przybyli zawodnicy z Bergamo, którzy w tabeli plasują się dopiero na 17. miejscu, a w poprzedniej serii gier ulegli aż 1:4 Interowi Mediolan.
[ad=rectangle]
Na początku spotkania dwie okazje miał Fernando Llorente, ale wynik otworzyli przyjezdni. Gianluigiego Buffona zdołał pokonać Giulio Migliaccio po dośrodkowaniu Urby'ego Emanuelsona z rzutu rożnego. Zaskoczeni gospodarze inicjatywę przejęli po kilkunastu minutach i zaczęli kreować dogodnej sytuacje. Wyrównał Llorente w ogromnym zamieszaniu pod bramką, a w 45. minucie cudowny strzał z dystansu oddał Andrea Pirlo. Weteran przymierzył z co najmniej 25 metrów tuż przy słupku i rozpaczliwa próba interwencji Marco Sportiello na nic się zdała.
Po zmianie stron zespół Stefano Colantuono nie stwarzał sobie okazji do zdobycia bramki, ale wciąż utrzymywał kontakt z liderem Serie A, a aż pięciu podopiecznych Massimiliano Allegriego otrzymało w drugiej połowie żółte kartki. Świetnie dysponowany był Sportiello, który w wielkim stylu obronił strzał Paula Pogby. Dogodnej okazji do podwyższenia na 3:1 nie wykorzystał również wprowadzony z ławki Alvaro Morata.
Stara Dama nie zachwyciła i miała pewne kłopoty, ale wygrała w pełni zasłużenie i ma już 10 punktów przewagi nad AS Roma. Na własnym terenie Juventus nie zawodzi - wygrał 9 meczów przy dwóch remisach. We wtorek mistrzowie Włoch ugoszczą BVB i będzie to prawdziwy test formy oraz umiejętności Bianconerich, którzy marzą o podboju Champions League.
Juventus Turyn - Atalanta Bergamo 2:1 (2:1)
0:1 - Migliaccio 25'
1:1 - Llorente 39'
2:1 - Pirlo 45'
Składy:
Juventus: Buffon - Caceres, Bonucci, Chiellini, Padoin - Pogba (65' Lichtsteiner), Pirlo, Marchisio - Pereyra - Llorente (74' Morata), Tevez (89' Coman).
Atalanta: Sportiello - Scaloni, Masiello, Bellini, Drame - Emanuelson, Cigarini, Migliaccio, Zappacosta (51' D'Alessandro) - Baselli (83' Gomez), Denis (71' Boakye).