Na odejście Roberta Lewandowskiego działacze Borussii Dortmund zareagowali pozyskaniem Ciro Immobile i Adriana Ramosa. W rundzie jesiennej obaj napastnicy grali dużo, ale prezentowali się przeciętnie i zazwyczaj nie dawali żółto-czarnym zwycięstw. Były snajper Torino FC strzelił 8 goli, zaś reprezentant Kolumbii 6-krotnie wpisał się na listę strzelców.
[ad=rectangle]
Drugą połowę sezonu Immobile zaczął w podstawowym składzie, jednak rozczarował przeciwko Bayerowi (0:0) i Augsburgowi (0:1). Efekt? W spotkaniach z Freiburgiem (3:0), Mainz (4:2) i Stuttgartem (3:2) w ogóle nie pojawił się na murawie! Ramos z kolei w pięciu wymienionych pojedynkach przebywał na boisku łącznie przez zaledwie kwadrans, a dwa razy zabrakło dla niego miejsca w meczowej "18".
O najlepszą serię Borussii w tym sezonie zatroszczyli się w ofensywie przede wszystkim Pierre-Emerick Aubameyang, który wciela się w rolę nominalnej "dziewiątki", oraz Marco Reus, wspierani przez Shinjiego Kagawę, Kevina Kampla i Henricha Mchitarjana. Dla klasycznych napastników miejsca w drużynie brak i stan też może utrzymać się na dłużej, o ile "Auba" będzie w stanie grać po 90 minut trzy razy w tygodniu.
Ramosowi może być bardzo trudno powrócić do gry, z kolei Immobile z pewnością nie został jeszcze skreślony. - Nie jest prawdą, że trener Klopp mi nie pomaga. Dużo rozmawiamy, a jeśli chodzi o moją sytuację, to Lewandowski w premierowym sezonie w Borussii zdobył tylko siedem goli, a dopiero później "odpalił" i pozostawił po sobie znakomite wrażenie. Nie żałuję, że wybrałem BVB i nie zamierzam wracać do Italii - zapewnia.
We wtorek wicemistrzów Niemiec czeka pojedynek z Juventusem Turyn - klubem, który Immobile reprezentował od 2008 do 2010 roku i w którym doczekał się zaledwie pięciu krótkich występów. Wszystko wskazuje na to, że 24-latek spotkanie rozpocznie wśród rezerwowych.