Gospodarze rozpoczęli starcie z Górnikiem Zabrze od mocnego uderzenia. Wypracowali kilka sytuacji podbramkowych i posiadali przewagę, choć nie zachwycali stylem gry. - Nie lubię takich meczów, gdzie jest dużo szachów i chaosu. Przede wszystkim z naszej strony było bardzo dużo niedokładności. Trudno powiedzieć, czym to było spowodowane - ocenia Jurij Szatałow.
[ad=rectangle]
Po przerwie łęczyński zespół zupełnie oddał pole przeciwnikowi. Zielono-czarni nie mieli żadnego pomysłu na sforsowanie zabrzańskiej defensywy. Tymczasem śląska ekipa również nie zachwycała. - Myślę, że w ogóle nie złapaliśmy rytmu w tym meczu. Nawet przy słabszej grze mecz był na remis albo kto strzeli, ten wygra i tak się stało - przyznaje trener beniaminka.
Losy meczu rozstrzygnęły się w 77. minucie, kiedy Górnik Zabrze wykorzystał gapiostwo rywala w defensywie. Brak asekuracji po rzucie rożnym wykonywanym przez Patrika Mraza sprawił, że Robert Jeż kapitalnym podaniem obsłużył Rafała Kosznika, który trafił do pustej bramki. - Z naszej strony był bardzo duży błąd w ustawieniu, kiedy my mieliśmy stały fragment i rywale nas skontrowali. Dyscyplina bardzo mocno kuleje, tak że na pewno będziemy o tym rozmawiać. Nie było tego ustawienia, które zostało rozpisane - nie owija w bawełnę Szatałow.
[event_poll=28372]
Jurij Szatałow: Nie złapaliśmy rytmu
Trener Górnika Łęczna nie miał wesołej miny po sobotniej przegranej. Po raz pierwszy od dziesięciu miesięcy zielono-czarni musieli uznać wyższość rywala przed własną publicznością.
Źródło artykułu: