W pierwszym ćwierćfinałowym meczu Pucharu Polski trener Leszek Ojrzyński dał odpocząć swoim podstawowym zawodnikom i do boju przeciwko Piastowi Gliwice posłał głównie piłkarzy, którzy w tym sezonie mieli mało okazji do gry. Po bezbramkowej pierwszej połowie szkoleniowiec Górali postanowił dokonać jednej zmiany w składzie. Za Wojciecha Trochima na boisku pojawił się Piotr Malinowski.
[ad=rectangle]
30-latek wniósł sporo ożywienia w poczynania Podbeskidzie Bielsko-Biała. Po jego zagraniu piłkę ręką w polu karnym dotknął Paweł Moskwik, a jedenastkę na bramkę zamienił Dariusz Kołodziej. Chwilę później Malinowski podwyższył prowadzenie wyśmienitym strzałem z 20 metrów. - Rzadko decyduję się na takie strzały. Częściej staram się dogrywać, tym razem zdecydowałem się na strzał i dobrze to wyszło. Ten wynik to dobra zaliczka przed rewanżem, choć szkoda że nie udało się wygrać 2:0. Cieszymy się jednak z tego tym bardziej, że wygraliśmy z Piastem, a to udaje nam się to rzadko - powiedział po spotkaniu bohater Podbeskidzia.
Malinowski do niedawna niezwykle rzadko strzelał bramki, lecz podczas okresu przygotowawczego odblokował się i zaskakuje skutecznością. Z dyspozycji swojego podopiecznego zadowolony jest szkoleniowiec bielskiego klubu. - Od jakiegoś momentu powtarza te strzały i od okresu przygotowawczego zaczął zdobywać bramki i super, że to kontynuuje w meczach o stawkę, bo Puchar Polski to jest dla nas też takie spotkanie. Z Legią Malinowskiemu mecz nie wyszedł, w Gliwicach zagrał bardzo dobrze. Ręka w polu karnym też była po jego zagraniu. Był aktywny, może zagrać jako napastnik i jako skrzydłowy, tym razem sprawdził się na tej drugiej pozycji - ocenił Ojrzyński.