Charakterni Górale z punktem w Zabrzu - relacja z meczu Górnik Zabrze - Podbeskidzie Bielsko-Biała

Stadion Górnik Zabrze znów pełen emocji. Piłkarze Leszka Ojrzyńskiego przegrywali już różnicą dwóch goli, aby ostatecznie podzielić się punktami z 14-krotnymi mistrzami Polski.

Walczący o pierwsze od sierpnia ubiegłego roku zwycięstwo na własnym stadionie gracze Górnika mogli już w 4. minucie otworzyć wynik. Ale znakomitego dośrodkowania z rzutu rożnego Mariusza Magiery nie wykorzystał Ołeksandr Szeweluchin. Na odpowiedź gości z Bielska-Białej czekaliśmy do 17. minuty. Wtedy też po prostopadłym podaniu Bartosza Śpiączki w polu karnym zabrzan znalazł się Maciej Korzym. Były napastnik m.in. Korony Kielce zamiast podać do lepiej ustawionego Damiana Chmiela, postanowił samemu kończyć akcję, czym zmarnował doskonałą okazję.
[ad=rectangle]
Z biegiem czasu zespołem odrobinę lepiej zdyscyplinowanym zaczęli być gospodarze. Nagroda za realizację założeń taktycznych trenera Józefa Dankowskiego przyszła w 25. minucie. Erik Grendel świetnym prostopadłym podaniem obsłużył Rafała Kosznika, a ten będąc sam na sam z Zajacem trafił do siatki. Zmuszeni do odrabiania strat zawodnicy Podbeskidzia podeszli odrobinę wyżej, co pozwoliło im dość niespodziewanie w 35. minucie doprowadzić do remisu. Śpiączka podał nie mniej efektownie niż Grendel i Pavels Steinbors nie miał nic do powiedzenia przy strzale Chmiela.

Końcówka pierwszej połowy należała do górników. Duża w tym zasługa między innymi obrońców Górali, którzy dwukrotnie przekraczali przepisy we własnym polu karnym. Najpierw w 41. minucie Kristian Kolcak faulował Kosznika, a zaledwie 180 sekund później, Piotr Tomasik powalił na ziemię Gergela. Obie jedenastki wykorzystał Mariusz Magiera.

Po zmianie stron kibice nie mogli narzekać na brak emocji. W 47. minucie na listę strzelców powinien się wpisać Erik Grendel, ale kopniętą przez niego futbolówkę w ostatniej chwili sprzed linii wybił Adam Deja. Nie minęło kilkadziesiąt sekund, a dużo pracy miał Pavels Steinbors. 29-latek z dużym trudem powstrzymał strzał głową Kolcaka.

Drużyna Leszka Ojrzyńskiego nie miała tak naprawdę już nic do stracenia, dlatego zaczęła dużo odważniej zapuszczać się w kierunku pola karnego przeciwnika, w efekcie stwarzając sobie więcej sytuacji. W 55. minucie Bartosz Śpiączka jeszcze miał pecha, ale trzy minuty później, po podaniu piętą Macieja Iwańskiego, 23-latek mógł cieszyć się z gola. Z kolei w 66. minucie fatalnie wyglądającej kontuzji nabawił się Maciej Mańka.

Gdy wydawało się, że tempo spotkania osłabło i gra toczy się głównie w środku pola, precyzyjnym dośrodkowaniem z lewego skrzydła popisał się wprowadzony w miejsce Korzyma Piotr Malinowski. Piłkę do siatki po strzale głową posłał rozpędzony Damian Chmiel, notując tym samym swoje drugie trafienie w meczu. W końcówce oba zespoły walczyły o zgarnięcie pełnej puli, lecz przy braku sił i pomysłu nic z tego nie wyszło.

Górnik Zabrze - Podbeskidzie Bielsko-Biała 3:3 (3:1)
1:0 - Rafał Kosznik 25'
1:1 - Damian Chmiel 35'
2:1 - Mariusz Magiera (k.) 41'
3:1 - Mariusz Magiera (k.) 44'
3:2 - Bartosz Śpiączka 58'
3:3 - Damian Chmiel 79'

Składy:

Górnik Zabrze: Pavels Steinbors - Ołeksandr Szeweluchin, Błażej Augustyn, Mariusz Magiera - Roman Gergel, Adam Danch, Erik Grendel, Rafał Kosznik - Łukasz Madej (66' Robert Jeż), Bartosz Iwan (66' Maciej Mańka (73' Konrad Nowak) - Wojciech Łuczak.

Podbeskidzie Bielsko-Biała: Richard Zajac - Kristian Kolcak, Pavol Stano, Bartłomiej Konieczny, Piotr Tomasik - Marek Sokołowski, Adam Deja, Maciej Iwański, Damian Chmiel (90+2' Dariusz Kołodziej), Bartosz Śpiączka (68' Robert Demjan) - Maciej Korzym (46' Piotr Malinowski).

Żółte kartki: Erik Grendel, Ołeksandr Szeweluchin (Górnik) oraz Maciej Iwański, Bartosz Śpiączka (Podbeskidzie).

Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork).

Widzów: 3000.

[event_poll=28396]

Źródło artykułu: