LM: Bayer Leverkusen znów zatrzyma Atletico Madryt? Aptekarze bez straty gola od 480 minut

East News
East News

Roger Schmidt po udanej serii jego drużyny przekonuje, że Bayer udaje się do Hiszpanii na rewanżowy pojedynek 1/8 finału Ligi Mistrzów przeciwko Atletico Madryt pewny siebie.

Odkąd 21 lutego bramkarz FC Augsburg Marwin Hitz w doliczonym czasie gry pokonał Bernda Leno, Bayer Leverkusen nie stracił ani jednej bramki. Aptekarze pokonali w tym okresie Atletico Madryt (1:0), SC Freiburg (1:0), 1.FC Kaiserslautern (2:0 po dogrywce), SC Paderborn (3:0) oraz VfB Stuttgart (4:0). Solidna dyspozycja w defensywie to dla niemieckiej drużyny dobry prognostyk przed potyczką na Estadio Vicente Calderon.
[ad=rectangle]
- Udajemy się do Hiszpanii bardzo pewni siebie - mówi odważnie Roger Schmidt, któremu wtórują zawodnicy. - Jesteśmy ostatnio znacznie rozsądniejsi i spokojniejsi na boisku, dlatego uważam, że mamy całkiem niezłą szansę, by wyeliminować Atletico - przekonuje Hakan Calhanoglu, który w pierwszym pojedynku zmusił do kapitulacji Miguela Angela Moyę. - Wiemy, że Atletico na własnym terenie jest bardzo mocne, ale jeśli powtórzymy występ sprzed trzech tygodni, awans powinien być nasz - dodaje Josip Drmić.

Madrytczycy w marcu nie najlepiej radzą sobie w Primera Division - w ostatnich trzech spotkaniach zdobyli zaledwie jednego gola, notując trzy kolejne remisy. - Jestem zadowolony z pracy zespołu. Piłkarze włożyli w ten występ mnóstwo wysiłku i grając w dziesiątkę, byliśmy bliscy odniesienia zwycięstwa. Świetnie między słupkami spisywał się jednak Casilla - komentuje po bezbramkowym remisie z Espanyolem Barcelona Diego Simeone.

Bayer w niedalekiej przeszłości nie radził sobie ze znacznie wyżej notowanymi od siebie zespołami w Europie. W sezonie 2011/2012 w walce o ćwierćfinał uległ w dwumeczu 2:10 FC Barcelonie, a dwa lata później przegrał z Paris Saint-Germain 1:6. Tym razem powtórka jest mało realna. - Jeśli zdołamy strzelić jednego gola, nasze szanse jeszcze bardziej wzrosną. Atletico będzie bowiem wówczas potrzebowało aż trzech trafień - podkreśla kapitan Simon Rolfes.

Źródło artykułu: