Kevin de Bruyne transferowym priorytetem PSG. Co zrobią VfL Wolfsburg i Bayern?

Newspix / EXPA/ Eibner/ Bermel
Newspix / EXPA/ Eibner/ Bermel

Według France Football mistrzowie Francji są zdeterminowani, by pozyskać gwiazdę Bundesligi. Działacze VfL Wolfsburg przekonują jednak, iż obecnie nic nie wskazuje na odejście Belga z klubu.

Fenomenalne występy Kevina de Bruyne w bieżącym sezonie odbijają się szerokim echem nie tylko w Niemczech. 23-latek, który zdobył już 14 goli i zaliczył 23 asysty, jest obiektem pożądania gotowych wydać ogromne kwoty (o ile nie przeszkodzą im w tym zasady Finansowego Fair Play) sterników Paris Saint-Germain.
[ad=rectangle]
"De Bruyne, którego już ostatniej zimy chciał pozyskać Laurent Blanc, idealnie pasuje do polityki poszukującego perspektywicznych zawodników z wielkim potencjałem PSG" - informuje France Football, dając do zrozumienia, że przybycie reprezentanta Belgii na Parc des Princes jest realną perspektywą.

Na sprowadzenie de Bruyne liczy także Bayern Monachium. - To młody i inteligentny zawodnik, a Ribery i Robben mają już ponad 30 lat. Dlatego też Bawarczycy będą chcieli pozyskać Kevina, to bez wątpienia kandydat do zasilenia mistrza kraju - przyznaje na łamach Bildu były zawodnik klubu z Allianz Arena Tim Borowski.

Czy VfL Wolfsburg zdoła wobec tego zatrzymać swoją gwiazdę? Kontrakt pomocnika wygasa dopiero w 2019 roku. - Nie chcemy się go pozbywać, a Kevin nie chce zmieniać barw, zatem póki co nie musimy się niczym przejmować - uspokaja dyrektor sportowy Klaus Allofs. - Mamy świetnego snajpera, wspaniałych pomocników, solidnych stoperów i klasowego bramkarza, ale de Bruyne jest jedyny w swoim rodzaju. To niezwykle wszechstronny zawodnik, jeden z najlepszych jakich widziałem w ostatnich 15 latach - zachwala podopiecznego Dieter Hecking.

Jeśli Wilki awansują do Ligi Mistrzów, a wszystko wskazuje na to, że tak się stanie, będą miały poważne argumenty, by zatrzymać lidera klasyfikacji kanadyjskiej Bundesligi. Możliwości finansowe zarówno PSG, jak również Bayernu w Wolfsburgu nie powinni jednak lekceważyć.

Źródło artykułu: