Pojedynek przy Twardowskiego miał duży ciężar gatunkowy. Pogoń Szczecin i PGE GKS Bełchatów rozpoczęły rok fatalnie i okopywały się na dole tabeli wiosny. Dość powiedzieć, że oba kluby mogły zdobyć do piątku 30 punktów, tymczasem zdobyły 5. Presja powiązała zawodnikom nogi, a poziom pierwszej połowy zawołał o pomstę do nieba. Po przerwie o emocje zadbała jedna z drużyn. Była to Pogoń.
[ad=rectangle]
- Na pewno plan był inny. Nie przyjechaliśmy do Szczecina zagrać takiego meczu jak zagraliśmy. Bardzo nam smutno, że tak się to potoczyło - powiedział Arkadiusz Piech po porażce 0:3. - Pogoń zdobyła pierwszego gola i mecz się jej ułożył. Ostatnio gramy takie spotkania na remis z przebiegu gry, a jednak przegrywamy. Nie popisaliśmy się całym zespołem i praktycznie w kwadrans straciliśmy trzy gole.
Autorem wszystkich goli był Marcin Robak. Pierwszego zdobył z bliska po rozegraniu Nunesa z Murawskim. Dwa następne z rzutów karnych. Rolę najgroźniejszego zawodnika PGE GKS-u Bełchatów miał pełnić Piech, natomiast gra ofensywna totalnie nie kleiła się. - Nie graliśmy w ataku na takim poziomie, jakiego od siebie oczekujemy. Widać gołym okiem, że cały czas nie strzelamy goli, a jak się nie strzela, to tak to się kończy jak w Szczecinie.
- Patrząc przez pryzmat naszych wyników można powiedzieć, że jesteśmy w kryzysie. Staramy się temu opierać, ale wiadomo, że jak nie ma zwycięstw, to zaczyna się źle układać w głowach. Mam nadzieję, że wykorzystany przerwę na reprezentację skrupulatnie. Po tych dwóch tygodniach GKS musi zacząć wygrywać, bo w końcu zła passa skończy się. Trener Kiereś przedstawia nam swoją wizję, próbujemy ją realizować, ale nie zawsze nam to wychodzi - podsumował napastnik z Bełchatowa.
Brunatni mogą po 25. serii gier znaleźć się bardzo blisko miejsc spadkowych. Licznik ich wiosennych punktów zatrzymał się na trzech. Zagrożona wydaje się być posada trenera Kamila Kieresia. - Generalnie czas od początku roku to czarny sen. Przegraliśmy kilka spotkań grając jak równy z równym z rywalem. To jest jakiś problem mentalny drużyny. Teraz dwutygodniowa przerwa. Najłatwiej chować głowę w piasek, ale trzeba podkreślić fatalny rozdział grubą kreską i myśleć o przyszłości - stwierdził szkoleniowiec.
[event_poll=28398]