Król uratował Kociana - relacja z meczu Pogoń Szczecin - PGE GKS Bełchatów

Marcin Robak wrócił do walki o koronę króla strzelców w T-Mobile Ekstraklasie. Hat-trick doświadczonego napastnika dał Portowcom premierowe zwycięstwo w 2015 roku.

Przed pierwszym gwizdkiem było wyczuwalne napięcie. Do dziś Portowcy i Brunatni mogli zdobyć w 2015 roku łącznie 30 punktów, tymczasem zdobyli pięć. - Ciężko zbudować atmosferę bez wyników. Presja jest coraz większa ze strony kibiców i rywali - przyznał Maksymilian Rogalski z Pogoni Szczecin. W tygodniu "Rogal" i spółka mogli przygotować się w miarę spokojnie. Poza treningami piłkarskimi mieli zajęcia integracyjne, a sternicy klubu nie zdecydowali się zwolnić trenera Jana Kociana.
[ad=rectangle]
Słowak zdawał sobie sprawę, że znalazł się w opałach. W piątek musiał zestawić linię obronną bez kontuzjowanego Hernaniego. Nie postawił na wariant "młodzieżowy" z Michałem Kojem, natomiast cofnął na pozycję stopera w miarę ogranego Mateusza Matrasa. Ta formacja rozegrała w piątek pierwszy, wiosenny mecz na zero.

Kilkanaście minut wystarczyło, by postawić znak zapytania przy odważnych, przedmeczowych zapowiedziach z obu obozów. Stawka powiązała piłkarzom nogi, a najciekawszym wydarzeniem przed przerwą był efektowny zachód słońca nad stadionem. Pogoń Szczecin miała przewagę w posiadaniu piłki, ale dobrze wychodziło jej tylko rozgrywanie od stopera do stopera. Gdy próbowała przyspieszyć - albo oddawała piłkę albo odbijała się od Brunatnych.

PGE GKS Bełchatów radził sobie poprawnie w tyłach bez podstawowego defensora, Pawła Baranowskiego. Widać było natomiast brak Michała Maka w przodzie, przez co także ataki Brunatnych nie miały tempa. W 32. minucie Kamil Kiereś musiał zmienić kontuzjowanego bramkarza Dariusza Trelę na Emilijusa Zubasa. Litwin został zatrudniony w doliczonym czasie po strzale Marcina Robaka.

Gole Marcina Robaka pozwoliły odetchnąć trenerowi Janowi Kocianowi
Gole Marcina Robaka pozwoliły odetchnąć trenerowi Janowi Kocianowi

Ta jedna akcja i delikatne przyspieszenie Portowców nie zamazało fatalnego wrażenia po pierwszej połowie. Schodzących do szatni piłkarzy żegnały gwizdy. Ciche, ponieważ na trybunach zameldowało się ledwie 3.384 kibiców. Kilka zablokowanych i niecelnych uderzeń nie mogło zaspokoić nawet minimalnych oczekiwań. Druga połowa nie mogła stać na niższym poziomie.

Kwadrans w szatni pobudził przede wszystkim szczecinian. Po przerwie zagrali już bez bezbarwnego Takafumiego Akahoshiego, a z Ricardo Nunesem. Co jeszcze ważniejsze Michał Janota został przesunięty na pozycję rozgrywającego i już w 47. minucie huknął potężnie pod poprzeczkę bramki Zubasa. Litwin z trudem sparował piłkę. Ta akcja była przedsmakiem sytuacji z 58. minuty, gdy Marcin Robak dał Pogoni prowadzenie. Król strzelców T-Mobile Ekstraklasy sfinalizował z bliska akcję Nunesa i Murawskiego na skrzydle.

Minęło 10 minut i Pogoń Szczecin zebrała drugi owoc swojego przyspieszenia. Janota został sfaulowany w polu karnym, a rzut karny na gola zamienił Marcin Robak. Mało? Mało – stwierdził napastnik Portowców i ponownie podszedł na 11. metr po zagraniu ręką Kamila Wacławczyka w 72. minucie. Pomocnik z Bełchatowa nieudolnie blokował strzał z rzutu wolnego, a Robak wykorzystał drugi rzut karny w podobny sposób jak pierwszy – płaskim strzałem w lewy narożnik. To było okrągłe, dziesiąte trafienie "Robaczka" w sezonie i napastnik ze Szczecina może jeszcze powalczyć o koronę króla strzelców.

Na tablicy wyników zrobiło się 3:0 i poziom emocji ponownie spadł. Kwadrans między 58. a 73. minutą okazał się zabójczy dla beniaminka, który przegrał piąte spotkanie w 2015 roku. W tabeli spadł za plecy Portowców. Przed Pogonią Szczecin trochę spokojniejsze dwa tygodnie, w których Jan Kocian dostanie prawdopodobnie jeszcze jedną szansę na poukładanie zespołu.

Pogoń Szczecin - PGE GKS Bełchatów 3:0 (0:0)
1:0 - Marcin Robak 58'
2:0 - Marcin Robak (k.) 67'
3:0 - Marcin Robak (k.) 73'

Składy:

Pogoń: Janukiewicz - Rudol, Golla, Matras, Matynia - Rogalski, Murawski - Frączczak (55' Kamess), Akahoshi (46' Nunes), Janota (67' Zwoliński) - Robak.

PGE GKS: Trela (34' Zubas) - Basta, Zbozień, Flis, Mójta - Sawala, Rachwał (65' Michał Mak) - Komołow, Wacławczyk, Małkowski (75' Olszar) - Piech.

Żółte kartki: Matras, Kamess (Pogoń) oraz Piech, Sawala, Wacławczyk, Basta (PGE GKS).

Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork).

Widzów: 3384.

[event_poll=28398]

Komentarze (3)
avatar
sebam
20.03.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie wierzę...ale jak tak piszą. 
avatar
Krzaczus
20.03.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Król uratował Kociana ,ale pogrążył Kieresia. Naprawde Gks Bełchatów ma fajny skład a graja obecnie dno , powinna nastapic tam jakas zmiana 
Marcelin
20.03.2015
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Do przerwy mecz bez historii, po przerwie Robak i ... trener Kocian może na razie odetchnąć z ulgą ;)