Nieskuteczność bolączką Górnika Łęczna
Górnik Łęczna zremisował ostatnie spotkanie ze Śląskiem Wrocław. Podopieczni Jurija Szatałowa mogą jednak mówić o szczęściu, bo gola strzelili w samej końcówce potyczki po błędzie bramkarza WKS-u.
Artur Długosz
W meczu Górnik Łęczna ze Śląskiem przewagę mieli piłkarze z Wrocławia. To jednak gospodarze potyczki już w pierwszej połowie wypracowali sobie znakomite okazje strzeleckie, których nie wykorzystał jednak Fiodor Cernych. Ostatecznie drużynie Jurija Szatałowa udało się zremisować po tym, jak w 90. minucie na listę strzelców wpisał się Tomasz Nowak. Tego gola nie byłoby jednak, gdyby nie katastrofalny błąd bramkarza zielono-biało-czerwonych.
Napastnik Górnika musi popracować nad skutecznością
- Nie zasłużyliśmy na to, aby przegrać w tym spotkaniu. Mieliśmy dużo sytuacji. Nie wiem, trzeba może pójść do kościoła, bo coś nie idzie, sam nie wiem. Mam nadzieję, że następne mecze będzie lepiej - dodał Cernych, który w niektórych momentach obrońców Śląska mijał jak tyczki slalomowe, ale futbolówki do siatki skierować już nie potrafił.- Znowu zabrakło skuteczności. Przy takiej grze trzeba się cieszyć, że stworzyliśmy te sytuacje - przyznał natomiast Jurij Szatałow. W związku z przerwą na mecze reprezentacji narodowych zawodnicy z Łęcznej będą mieli teraz więcej czasu, aby popracować nad jednym z najważniejszych elementów futbolu - skutecznością pod bramką przeciwnika.