Sandecja zwyciężyła. Nadchodzą dla niej lepsze dni?

Nowosądeccy piłkarze kiepsko rozpoczęli wiosnę i dopiero przy trzecim podejściu udało im się wywalczyć na boisku 3 punkty. W spotkaniu z Flotą Świnoujście cieszył nie tylko sam wynik.

Oglądanie dwóch poprzednich spotkań Sandecji Nowy Sącz przyprawiało kibiców o ból głowy. Gra nie kleiła się, drużyna nie strzelała bramek i do tego traciła je po fatalnych błędach w obronie. Przed meczem z Flotą pojawił się jednak promyk nadziei, przynajmniej na poprawę jakości poczynań defensywnych. Do składu wrócili Przemysław Szarek i Dawid Szufryn. Szczególnie ten drugi pokazał, jak dużą robi różnicę. Nie dość, że poukładał grę z tyłu, to jeszcze strzelił zwycięską bramkę.
[ad=rectangle]
Trener Dariusz Wójtowicz desygnował do jedenastki jeszcze dwóch graczy, którzy spotkanie wyjazdowe z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza zaczęli na ławce rezerwowych - Fabiana Fałowskiego i Sebastiana Szczepańskiego. Były też zmiany na poszczególnych pozycjach. Przemysław Szarek w spotkaniu z Miedzią Legnica grał na stoperze, a tym razem na prawej obronie, zastępując Marcina Makucha. Dawid Szufryn zajął miejsce Kamila Słabego na środku defensywy, a Słaby zastąpił na lewej stronie Bartosza Sobotkę. Sebastian Szczepański zagrał w środku pomocy pod nieobecność pauzującego za kartki Cheikh'a Niane, a po przesunięciu Armanda Elli na pozycję ofensywnego pomocnika, zrobiło się miejsce w ataku dla Fabiana Fałowskiego. Jak się okazało, mała rewolucja przyniosła dobry efekt.

- Po dwóch sromotnych porażkach to zwycięstwo było dla nas niezwykle ważne, a trzy punkty były potrzebne, jak woda rybom. Wygrana dała nam trochę oddechu. Ta gra momentami była zdecydowanie lepsza w defensywie i tu zasługa Dawida Szufryna, który scementował tę linię obrony. Nie było już takich katastrofalnych błędów, choć pojawiały się te mniejsze, które trzeba wyeliminować. W ofensywie były tylko momenty ciekawej gry, szybkich akcji z kontrataku. Niestety sami stworzyliśmy sobie horror do samego końca. W pierwszej połowie Bartek Dudzic zmarnował sytuacje sam na sam. Zawodnik ekstraklasowy dostając piłkę-patelnię musi poszukać bramki. Przy 2:0 też grałoby się już inaczej. No i ten rzut karny, niewykorzystany w tak ważnym meczu - komentował szkoleniowiec Sandecji.

W 60. minucie Fabian Fałowski mógł dać drużynie spokój i prowadzenie 2:0, lecz potknął się przy uderzeniu i spudłował. - Wyznaczony był on i Dudzic, ale Bartka już nie było na placu, więc to Fabian podszedł. Ja miałem inną koncepcję, ale nie zdążyłem jej przekazać. My możemy coś ustalić przed meczem, ale to piłkarze są aktorami na boisku i oni decydują. Uważam jednak, że do karnego powinien podejść nie zawodnik faulowany, a inny, ten z czystą głową - podkreślił Wójtowicz.

- Szczęśliwie nic się nie stało. To było ważne zwycięstwo pod względem psychologicznym. Oni być może uwierzą, że nasza praca przyniesie efekt. Niezależnie od tego co byśmy robili na treningach, to bez zwycięstw nie ma wiary zawodników we mnie. Liczę, że wygrana z Flotą da nam większy spokój przy dalszej pracy - zakończył trener sądeckiej drużyny.

Źródło artykułu: