Tomasz Dzionek: Lech potęgą jest i basta!

W swoim ostatnim meczu grupowym piłkarze Lecha Poznań pokonali w Rotterdamie Feyenoord 0:1 i udowodnili tym samym, że awans do 1/16 Pucharu UEFA wywalczyli w pełni zasłużenie. W przeciwieństwie do miernych w tym roku występów Legii Warszawa i Wisły Kraków,poznaniacy grają na bardzo wysokim poziomie, co wprawia kibiców w niemałe powody do zadowolenia.

W tym artykule dowiesz się o:

Czemu Lech Poznań zawdzięcza sobie taką dobrą passę? Na sukces poznańskiej drużyny składają się między innymi: fachowy trener, ambitny i zgrany zespół, błyskotliwe transfery, długofalowa polityka klubu, postawa kibiców pojawiających się licznie na każdym meczu, oraz fakt, że mamy do czynienia z klubem … z Poznania!

Franz

Gdy w maju 2006 roku Franciszek Smuda obejmował funkcję trenera Lecha Poznań kibice tylko zacierali ręce. Każdy z nich pamiętał, jak osiągał sukcesy z łódzkim Widzewem, jaką drużynę udało mu się zbudować w Krakowie, z którą jego następca - Henryk Kasperczak, demolował europejskie kluby w pucharze UEFA, jak uratował Odrę Wodzisław przed spadkiem, i wreszcie jak stworzył świetny zespół w lubińskim Zagłębiu, który zdobył następnie tytuł mistrza Polski w sezonie 2006/07. Niektórzy uważają go za ekscentryka i upartego tradycjonalistę. Podczas gdy trenerzy europejskich klubów korzystają ze zdobyczy najnowszej technologii a ich asystenci zamiast oglądać mecz zespołu, gapią się w monitory swoich laptopów, Smuda z rozbrajająca szczerością wyznaje, że on polega tylko na swoim trenerskim instynkcie.

Talent Smudy ujawnił się w połowie lat 90 - tych. Wówczas piłkarze grali naprawdę fatalnie, lecz to trenerów zwalniało się lekką ręką. W dodatku w powietrzu unosił się wszędobylski smród korupcji. Smuda zaś kompletował olejne triumfy z dużą łatwością, przynosząc tym samym kibicom powody do zadowolenia. Cóż z tego, jak "znający się" na rzeczy działacze klubowi, żądający od trenera sukcesów od zaraz, dziękowali mu za współpracę nader szybko i pochopnie.

Jednak po wyczynach Lecha Poznań pod jego wodzą widać, że gdy da mu się odrobinę swobody, przystanie na jego prośby o zakontraktowanie kilku solidnych zawodników,

a właściciele klubu wykażą odrobinę rozsądku i dadzą mu czas na zbudowanie naprawdę silnego zespołu, wtedy staje się piekielnie skuteczny.

Krytykującym szkoleniowca Lecha po zakończeniu zeszłorocznego sezonu śmiać się można teraz śmiało w twarz. Smudzie zawdzięczamy przyjemność oglądania polskiego zespołu, który w końcu aspiruję do tego, by prezentować wysoki, europejski poziom. Być może nawet dla niektórych Lech Poznań już ten poziom osiągnął. W końcu w meczach z zespołami: szwajcarskim, austriackim, francuskim, hiszpańskim, rosyjskim a teraz i holenderskim udawało się Kolejorzowi pokazać naprawdę przyzwoity futbol. Przede wszystkim niezawodna jest ofensywa Lechitów, mimo że zdobywanie bramek nie jest od pewnego czasu polską domeną. W narodowej reprezentacji od lat nie mamy napastnika z prawdziwego zdarzenia. Powyższe ma szanse zmienić … gracz Lecha Poznań - Robert Lewandowski. W przeciwieństwie do mizernych osiągnięć polskich klubów w latach poprzednich, jak i fatalnej postawy Legii Warszawa i Wisły Kraków w tym sezonie, Lech przysparza polskim kibicom powody do dumy.

Poznańska lokomotywa

Ten sezon dla piłkarzy Lecha Poznań zapowiada się wyjątkowo. Nie dość, że dzięki dobrej postawie w lidze mają oni zaszczyt przezimowania na fotelu lidera Ekstraklasy, grają w ćwierćfinale Pucharu Polski, to po środowym zwycięstwie nad Feyenoordem Rotterdam awansowali do 1/16 pucharu UEFA.

Wyczyn ten jest godny podziwu, gdyż często zdarzało się, że poznański zespół rozgrywał kilka meczy w ciągu jednego tygodnia. Tacy zawodnicy jak Manuel Arboleda, czy Grzegorz Wojtkowiak spędzili na boisku więcej czasu niż zawodnicy angielskiej Premiership. Mając na względzie mizerne przygotowanie fizyczne polskich zespołów, które słyną z szybkich pierwszych 15 minut gry i słaniania się na nogach w dalszej części meczu, Lech jest w tym przypadku ewenementem. Podczas meczu z Austrią Wiedeń poznaniacy walczyli o zwycięstwo z wielką determinacją. Dopięli swego dopiero w dogrywce, gdy w 120 minucie meczu Rafał Murawski strzelił gola, dającego im upragniony awans. Nie wyobrażam sobie, żeby jakikolwiek inny polski zespół był w stanie ustać na nogach po dwóch godzinach biegania po boisku, a co dopiero strzelić gola!

Lechowi udawało się przez całą rundę jesienną utrzymać wysoki poziom. W meczach z potencjalnie najpoważniejszymi kandydatami do tytułu mistrza kraju Lechici nie pozostawiali żadnych złudzeń. Wisła została zdemolowana w Krakowie, Polonia Warszawa przegrała przy ul. Bułgarskiej w zaledwie kilka minut po dwóch golach Hernana Rengifo. Jedynie Legii Warszawa udało się bezbramkowo zremisować w Poznaniu, co przecież jeszcze kilka lat temu kibic Kolejorza uznałby za sukces.

Transfery to podstawa

Czasy się jednak zmieniły i to Lech jest teraz na ustach wszystkich. Politykę transferową klubu można póki co uznawać za wzorową. Włodarzom Lecha udało się ściągnąć do Poznania króla strzelców 1 ligi - Roberta Lewandowskiego. Dwudziestojednolatek przebojem wdarł się do składu Lecha, by później zostać dostrzeżonym przez selekcjonera kadry i pięknym strzałem w meczu z Irlandią podziękować mu za nadobne. Za Franciszkiem Smudą przybył z Zagłębia Lubin bezsprzecznie najlepszy środkowy obrońca polskiej Ekstraklasy - Manuel Arboleda. Nie dość, że niezwykle skutecznie wybija z głowy przeciwnikom próby zaatakowania bramki Lecha, to zdarza mu się często być pod bramką przeciwnika, asystować, czy nawet strzelić gola. Kolumbijczyk jest niezwykle szybki, wytrzymały, a przede wszystkim piekielnie ambitny. Do tego zacnego grona nowych nabytków dochodzi jeszcze Semir Stilić, który mimo swojego młodego wieku, dał się już poznać jako duży talent. Po bramce strzelonej w meczu z CSKA Moskwa wypytywać się o niego zaczynają europejskie kluby.

Ponadto przed kilkoma dniami Lech zakontraktował chorwackiego pomocnika Gordana Golika i bośniackiego napastnika Harisa Handzića. Bałkańscy piłkarze czują się w stolicy Wielkopolski bardzo dobrze, więc miejmy nadzieje, że owe wzmocnienia będą na miarę naszych oczekiwań. Prócz tego włodarze Lecha chwalą się 1,5 milionowym budżetem, który ma zostać przeznaczony wyłącznie na kolejne zakupy. Nie pozostaje nam nic innego, jak tylko czekać na kolejne dobre wieści ze stadionu przy ulicy Bułgarskiej.

"Za Lechem przemierzają cały świat"

Kolejnym fenomenem są fani Kolejorza, od kilku lat oblegający poznański stadion i zaprzeczający tym samym powszechnie kiepskiej frekwencji kibiców na meczach Ekstraklasy. Żaden polski klub nie może poszczyć się taką ilością kibiców na swoich meczach. Liczba sprzedanych karnetów na mecze Lecha w tym sezonie wyniosła ponad dwanaście tysięcy, co dla każdego innego klubu w Polsce jest wynikiem nieosiągalnym.

Ostatnio byliśmy świadkami nagonki na Stowarzyszenie "Wiara Lecha", które wzięło na siebie odpowiedzialność zarówno za doping kibiców na stadionie, jak i sprzedaż biletów na mecze wyjazdowe Kolejorza. Abstrahując od zasadności decydowania przez Stowarzyszenie, kto jest godzien kupić bilet, a kto jednak nie, trzeba przyznać, że ci kibice, którzy zjawili się na stadionie w Rotterdamie pokazali świetnie zorganizowany doping. Nie należy zapominać, że to między innymi dzięki Stowarzyszeniu w końcu zaczęto w Poznaniu licznie przychodzić na stadion.

Na stadionie każdy kibic - od szczerbatego sześciolatka do siwiejącego emeryta, klaszcze i śpiewa z przyjemnością piosenki i przyśpiewki Lecha, bynajmniej uznając to za jakąś ujmę. Fantastyczna postawa poznańskich kibiców znacznie przyczynia się do wyników, jakie Lech obecnie osiąga. Zawodnicy niejednokrotnie podkreślali, że dużo pewniej gra się im właśnie wtedy, gdy słyszą doping tysięcy swoich fanów. Nie wierze więc, że Rafał Murawski pokusiłby się o strzał na bramkę w dogrywce meczu z Austrią, gdyby grał wtenczas dla garstki kibiców z jedną flagą wiszącą na wędce.

Fenomen

Póki co w Lechu jest świetna atmosfera, prezesi zarzekają się, że takie gwiazdy jak Murawski, Stilić, czy Lewandowski nie są na sprzedaż, a kibice wypełniając stadion do ostatniego miejsca, zapełniają tym samym klubowy budżet. Obecnie nie ma w Polsce drużyny, która mogłaby mieć szanse na osiągnięcie takiego sukcesu jak Lech Poznań. Możemy póki co nie zdawać sobie z tego sprawy, ale tak, jak grające swego czasu w fazie grupowej Ligi Mistrzów Widzew i Legia, tak teraz poznańska drużyna, tworzą właśnie historię polskiej piłki klubowej.

Komentarze (0)