Tomasz Hajto ostro krytykuje Pawła Pskita. "Sędzia nam grubo zaszkodził"

Po meczu pomiędzy GKS Tychy i Chojniczanką Chojnice wiele zastrzeżeń do pracy sędziego miał Tomasz Hajto. - Nie żyjemy w kraju komunistycznym i trzeba też o tym mówić - przyznał.

Łukasz Witczyk
Łukasz Witczyk
Runda wiosenna w Tychach upływa pod znakiem walki o utrzymanie na zapleczu ekstraklasy. W sześciu kolejkach piłkarze GKS odnieśli dwa zwycięstwa, jeden mecz zakończył się remisem, a w trzech starciach lepsi byli rywale. Po meczu z Chojniczanką Chojnice trener Trójkolorowych postanowił ocenić pracę sędziów. - Za nami sześć kolejek i muszę się do czegoś odnieść. W czwartek mieliśmy szkolenie z sędzią, na którym nam pokazał, że czerwona kartka w meczu z Arką była niesłuszna, że z Flotą strzelamy prawidłową bramkę, że z Miedzią nie dostajemy rzutu karnego przy stanie 0:0. Szczerze powiem, jestem zawiedziony postawą sędziego Pskita, popełniał karygodne błędy w obie strony - przyznał Tomasz Hajto.
- Nie żyjemy w kraju komunistycznym i trzeba też o tym mówić. Sędzia każdą swoją decyzją może nie tylko zwolnić trenera i zaszkodzić klubowi. Wydaje mi się, że wyglądało to bardzo źle i jestem szczególnie tym rozczarowany. Przez sześć kolejek spokojnie siedziałem i uważałem, że to szczęście na koniec się wyrówna. Po meczu z Chojniczanką czara goryczy się u mnie przelała - stwierdził Hajto.

- Nas sędzia ukarał bardzo surowo. Dwa razy podnieśliśmy się przegrywając z drużyną, która w rundzie rewanżowej jest niepokonana i gra fajną piłkę. Wyprowadziliśmy na 3:2. Kartkował ludzi przy każdym faulu, a po drugiej stronie tych fauli nie widzi. Gdy my potrzebujemy rzut wolny, on nam daje prawo korzyści. Kiedy my chcemy prawa korzyści, on daje rzut wolny. Nie wiem ile można błędów popełnić w jednym spotkaniu. U mnie sędziowie muszą się liczyć z tym, że są pod ogromną presją, ale ich decyzje wpływają na pracę trenerów, piłkarzy, ludzi w klubie. Nie wydaje mi się, żeby wszyscy byli tego świadomi - ocenił Hajto.

Szkoleniowiec Trójkolorowych odniósł się do przedłużenia przez sędziego doliczonego czasu gry. Pierwotnie mecz miał trwać o trzy minuty dłużej, ale w czwartej minucie sędzia Pskit pozwolił rozegrać gościom rzut wolny, po którym zdobyli wyrównującą bramkę. - Rywale strzelają bramkę i sędzia kończy mecz - wbrew przepisom. Na szkoleniu pokazano nam, że w momencie zagrania piłki, gdy jest ostatnia sekunda, to sędzia musi zakończyć spotkanie. Nawet jeżeli piłka jest w locie lub leci w kierunku bramki. Sędzia przedłużył mecz o trzy minuty, trwa czwarta minuta doliczonego czasu i on nie kończy spotkania, daje rozegrać rzut wolny. To ja się pytam, po co mam szkolenie, skoro sędzia robił wszystko na odwrót?

Sprawa słabego sędziowania w I lidze ma mieć ciąg dalszy. Tyszanie zamierzają wysłać list do Polskiego Związku Piłki Nożnej. - To jest nieprawdopodobne, że sędzia, który nie uznaje nam bramki z Flotą, w prezencie sędziuje mecz półfinału Pucharu Polski Legia - Podbeskidzie. Bramki, gdzie trzy-cztery metry nie było spalonego. Pokazaliśmy przy szkoleniu sędziemu tę sytuację i przyznał nam rację. Można popełniać jakieś delikatne błędy, ale z Chojniczanką sędzia nam grubo zaszkodził - powiedział Hajto.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×