Dla PZPN to będzie więcej niż mecz o najstarsze trofeum w Polsce. Kilka tygodni później na tym samym stadionie odbędzie się finał Ligi Europejskiej, z którego prawa organizacji Zbigniew Boniek i jego ekipa są bardzo dumni. Spotkanie Legii z Lechem to starcie wagi ciężkiej w Polsce, wydarzy się jednak na obiekcie, na którym nigdy nie dochodziło do meczów między drużynami, których kibice za sobą nie przepadają. Nie ma sektorów dla gości, nie ma płotów. To będzie wielki test dla polskiej publiczności.
PZPN rozpoczął sprzedaż biletów na finał już w lutym, kiedy nie było wiadomo, jakie zagrają w nim drużyny. Gdyby Lech nie odrobiłby strat w półfinale z Błękitnymi, nie byłoby problemu z biletami. Teraz jednak jest. Przeciętny kibic praktycznie nie ma szans, by kupić wejściówkę. Dostaje się za to klubom, a nie organizatorowi spotkania.
PZPN uznał, że zrobi dwie trybuny dla tzw. "ultrasów" za bramkami i jedną trybunę wspólną. W lutym bilety kupowali różni przypadkowi ludzie, co oczywiste federacja zaczęła rozmawiać z finalistami dopiero po wywalczeniu awansu. Trybuna tylko dla "ultrasów" to dla obu drużyn problem, bo jest wielu kibiców z karnetami, którzy chcieliby kupić bilet, ale może niekoniecznie chcą przez cały mecz skakać i śpiewać.
O tym, że za bramkami będą siedzieć tylko kibice zainteresowani ciągłym dopingiem nie ma oficjalnej informacji. Udało nam się jednak dowiedzieć, że PZPN kontaktował się z przedstawicielami grup kibiców w sprawie przygotowywanej oprawy. To ma być wielki sukces ekipy rządzącej polską piłką, więc wszystko musi zostać dopracowane w szczegółach.
Jak udało nam się dowiedzieć z warszawskiego klubu chętnych na bilety zgłosiło się kilkanaście tysięcy kibiców. Ci ze Stowarzyszenia zaczęli selekcję, by wejściówki dostali fani, którzy regularnie chodzą na mecze. Legia liczyła na dodatkową pulę, ale po wielkich bojach udało jej się wyszarpać raptem tysiąc biletów. Sektory buforowe zajmą kilkanaście tysięcy miejsc. W normalnej formule żaden kibic nie mógł kupić biletu. Na forach kibice się burzą, że klub oddał bilety Stowarzyszeniu. W klubie bronią swojej decyzji, bo twierdzą, że to trybuna tylko dla "ultrasów" i trudno żeby wejściówki trafiły do fanów z sektora rodzinnego.
Z nieoficjalnych na razie informacji wynika, że PZPN wprowadził zakaz wnoszenia barw klubowych na sektory neutralne. Szacuje się, że w tych częściach stadionu nawet 80 procent miejsc zajmą kibice Legii, reszta będzie dopingować Lecha.
Według Legii organizacja została źle przeprowadzona, skoro mecz odbywa się na takim obiekcie, oba klub spokojnie mogły dostać po 15 tysięcy miejsc, oddzielonych od siebie. Nikt nie wie, jak będzie wyglądała sytuacja na tak zwanych sektorach neutralnych.
Finał Pucharu Polski między Legią i Lechem odbędzie się 2 maja.
Michał Kołodziejczyk