Konfrontacja na Stadionie Ludowym była emocjonująca do ostatniego gwizdka sędziego, nie tylko z powodu zaciętej walki obu drużyn o wygraną, ale również z uwagi na decyzje sędziego, który często decydował się na odgwizdanie faulu. Jednak najważniejsza okazała się ostatnia akcja spotkania.
[ad=rectangle]
W doliczonym czasie gry, w 94. minucie meczu, z prawej strony boiska dośrodkowywał Marcin Sierczyński, a w chaosie pod bramką najlepiej odnalazł się Jakub Arak, który zamknął akcję na dalszym słupku. Rybniczanie już witali się z remisem 1:1, już dopisywali do swojego konta jeden punkt, nic więc dziwnego, że po gwizdku kończącym spotkanie byli zdruzgotani takim obrotem sytuacji. - Po pierwszej połowie prowadziliśmy 1:0, mimo że to sosnowiczanie mieli więcej z gry, zwłaszcza w środku pola i to oni przeważali w drugiej połowie. Myślę, że poukładaliśmy to, gra po przerwie wyrównała się, jednak to Zagłębie strzeliło dwie bramki - ubolewał trener Marcin Prasoł.
Choć w końcówce pojedynku piłkarze Energetyka ROW Rybnik napierali na bramkę rywali, to nie umieli wykorzystać pojawiających się luk w obronie Zagłębia Sosnowiec. - Walczyliśmy o zwycięstwo, ale szczęście uśmiechnęło się do Zagłębia. Myślę, że w kolejnych spotkaniach to do nas się uśmiechnie, bo zawodnicy zostawili dużo zdrowia, było dużo walki na boisku i za to im chciałem podziękować. Na pewno zasłużyliśmy w tym spotkaniu na punkt, ale będziemy walczyć w każdym meczu o trzy punkty - dodał szkoleniowiec.
Obecnie Energetyk plasuje się na czwartej pozycji w II-ligowej tabeli, mając na koncie 45 punktów. W najbliższej kolejce rybniczanie podejmować będą Kotwicę Kołobrzeg. Mecz został zaplanowany na 1 maja, rozpocznie się o godzinie 17:00.