Podbeskidzie Bielsko-Biała długo zajmowało miejsce w czołowej ósemce T-Mobile Ekstraklasy, a dobra gra w pierwszych tegorocznych meczach sprawiła, że Górale otwarcie mogli myśleć o awansie do grupy mistrzowskiej. Właśnie taki cel był postawiony przed Leszkiem Ojrzyńskim. Szkoleniowiec nie zrealizował tego zadania i został zwolniony z Podbeskidzia.
[ad=rectangle]
Po przegranym meczu z Lechem Poznań piłkarze Podbeskidzia nie ukrywali rozczarowania straconą szansą na zapewnienie sobie utrzymania już po fazie zasadniczej. - Wystarczyło zagrać solidniej z Lechem Poznań, nie stracić głupiej bramki i wyglądałoby to zupełnie inaczej. Po raz kolejny na własna prośbę przegrywamy mecz. Nie mogę tego nazwać inaczej, był to najistotniejszy mecz, nie patrzy w przeszłość. Mieliśmy niepowtarzalną szansę. Stawka na pewno nie podcięła nam nóg, bo to powinno nas bardziej mobilizować - przyznał Bartłomiej Konieczny.
Występ obrońcy Górali długo stał pod znakiem zapytania, a spowodowane było to kontuzją mięśnia brzuchatego łydki. Ostatecznie Konieczny wybiegł w podstawowej jedenastce, ale w drugiej połowie musiał opuścić boisko w wyniku drobnego urazu, jakiego nabawił się po jednym ze starć z Zaurem Sadajewem. Na szczęście defensorowi Podbeskidzia nic poważnego się nie stało i będzie on do dyspozycji nowego szkoleniowca.
Pod wodzą Dariusz Kubicki bielszczan czeka walka o utrzymanie w elicie. - Musimy się po prostu pozbierać, jak mężczyźni powiedzieć prosto w oczy. Trzeba wziąć się do roboty i nie przejmować się tym co było, bo wszyscy wiemy, co straciliśmy. Byliśmy długo w pierwszej ósemce, wydawało się, że mamy coś na wyciągnięcie ręki. Nasza historia pokazuje, że musimy coś gonić, żeby dopiąć swego - przyznał Konieczny.