Tomasz Lisowski: Ciekawe, czy święty Mikołaj spełni moje życzenia

Tomasz Lisowski, aby spędzić święta Bożego Narodzenia w rodzinnym gronie, musiał przebyć niemałą drogę. Wszystko dlatego, że Łódź, w której na co dzień mieszka, dzieli bardzo wiele od Braniewa - miasta, z którego pochodzi. Dla piłkarza nie stanowiło to jednak większego problemu i już na początku urlopu wyruszył w rodzinne strony.

- Święta Bożego Narodzenia spędzam w Braniewie, u babci. To już chyba nasza tradycja, bo co roku spotykamy się w tym samym miejscu - uśmiecha się piłkarz.

Reprezentant Polski mówi otwarcie, że niedawno wysłał list do świętego Mikołaja. Teraz ze zniecierpliwieniem wyczekuje, czy wszystkie jego marzenia się spełnią. - Mam taką nadzieję. Niektóre życzenia były rodzinne, niektóre sportowe - zdradza.

Lisowski - w przeciwieństwie do Stefano Napoleoniego - nie miał większych problemów z zakupem prezentów. Włoskiego napastnika wyręczyły siostra i dziewczyna. Ten dał im tylko pieniądze. - Nie uśmiecha mi się chodzenie po sklepach - przyznaje.

Zakupy lubi robić z kolei Lisowski, który prezenty wybierał wspólnie z narzeczoną. - Pogodziliśmy jakoś te obowiązki i daliśmy radę. Nawet sporo tych prezentów się zebrało - przyznaje.

"Lisek" podczas świąt bardzo lubi zasiadać do stołu. Jak co roku, będzie na nim mnóstwo różnych i smakowitych potraw. - Najbardziej smakują mi pierogi. Uwielbiam też podjadać rybki - śmieje się.

Źródło artykułu: