Józef Dankowski: Chłopaki pokazali, że zasługują na to, by tworzyć ten zespół

Górnik Zabrze po ostatniej wysokiej porażce w Krakowie podniósł się z kolan i po naprawdę dobrym w swoim wykonaniu spotkaniu pokonał Pogoń Szczecin. Zadowolenia nie krył trener Józef Dankowski.

- Spodziewaliśmy się, że to będzie ciężki mecz. Chcieliśmy jednak tak, jak pokazaliśmy, zareagować na to, co wydarzyło się tydzień temu w Krakowie. Nie zagraliśmy tam dobrego spotkania, zespół był przez cały mikrocykl treningowy bardzo zły na siebie, że w taki sposób oddaliśmy mecz i trzy punkty. Nie było żadnych spin między piłkarzami, ale tę sportową złość było widać na każdych zajęciach - przyznaje Józef Dankowski, trener Górnika Zabrze.
[ad=rectangle]
Doświadczony szkoleniowiec cieszył się nie tylko ze zdobytych trzech punktów. - Obok wyniku i stylu, w jakim go odnieśliśmy cieszy też to, że kilka zmian, jakich dokonaliśmy w wyjściowej jedenastce nie odbiło się na jakości. Zagraliśmy to, co chcieliśmy i pokazaliśmy naprawdę kawałek dobrej piłki - kiwa głową z uznaniem opiekun Trójkolorowych.

Pojedynek z Pogoń Szczecin był w wykonaniu zabrzańskiej drużyny zgoła odmienny od zakończonego klęską 1:4 ostatniego spotkania z Wisłą Kraków. W starciu z Portowcami to drużyna ze Śląska od początku do końca miała mecz pod kontrolą. - Chwała za to wszystkim chłopakom, bo pokazali swoją postawą, że ta grupa ludzi jest warta tego, by być razem i tworzyć ten zespół - przekonuje Dankowski.

Józef Dankowski nie krył zadowolenia z wyniku i postawy piłkarzy Górnika w meczu z Pogonią
Józef Dankowski nie krył zadowolenia z wyniku i postawy piłkarzy Górnika w meczu z Pogonią

Do wyjściowej jedenastki Górnika wrócili na niedzielne spotkanie gracze, którzy w ostatnich tygodniach miewali problemy nawet z tym, by łapać się na ławkę rezerwowych. Bramki zabrzan strzegł Grzegorz Kasprzik, na obronie zagrał Seweryn Gancarczyk, zaś w ataku przebojowością imponował Konrad Nowak. Żaden z nich nie zawiódł, choć Kasprzik nie miał nawet okazji obronić celnego strzału na swoją bramkę.

- Zawodnicy ci byli i są bardzo blisko wyjściowego składu. Musieli oni jednak cały czas udowadniać, że na tę szansę zasługują i czekać aż ta nadejdzie. Na każdym treningu wszyscy zawodnicy dawali z siebie wszystko i udowodnili, że zasłużyli na to, by wyjść na boisko od pierwszego gwizdka sędziego. Nie są to gracze anonimowi, każdy z nich jest już na rynku znany i ma swoją markę - puentuje trener drużyny z Roosevelta.

Źródło artykułu: