Gospodarze mieli nadzieję na zaatakowanie czołówki w czterech ostatnich kolejkach i awans do I ligi. Ich plan bardzo się jednak skomplikował. Mecz z Nadwiślanem był teoretycznie najłatwiejszym ze spotkań, jakie pozostały Błękitnym do końca rozgrywek. Piłkarze z Góry zajmowali trzynastą pozycję, lecz przed wizytą na Pomorzu Zachodnim nie przegrali pięciu wcześniejszych spotkań.
[ad=rectangle]
Goście byli twardym przeciwnikiem, dobrze przygotowanym taktycznie, lecz skoncentrowanym głównie na defensywie. Przy odrobinie szczęścia Nadwiślan za sprawą Dawida Ogrockiego mógł otworzyć wynik. Ten piłkarz w 13. minucie wyszedł sam na sam z Markiem Ufnalem, lecz zwycięsko ten pojedynek zakończył golkiper Błękitnych, który wybił piłkę. Świetną okazję Ogrocki miał też w 31 minucie, lecz na tym sytuacje Nadwiślana się skończyły. Strzały z dystansu, m. in. W drugiej połowie Adama Setli były dalekie od ideału.
Od pierwszych minut zdecydowanie inicjatywę przejęli Błękitni, którzy starali się zaskoczyć Piotra Misztala. Mecz powinien już zostać rozstrzygnięty w pierwszych 45 minutach. Aktywny był Łukasz Kosakiewicz, a dogodne okazje miał Krzysztof Filipowicz. Młody napastnik w najlepszej sytuacji znalazł się w 18. minucie, kiedy strzelał na pustą bramkę, lecz jego uderzenie wybił obrońca gości. W 25. minucie ten sam piłkarz trafił w słupek a osiem minut przed przerwą lepszy okazał się bramkarz przyjezdnych. Dobitka Piotra Wojtasiaka była nieskuteczna a pierwszą część podsumował fatalnie wykonany rzut wolny w doliczonym czasie.
Po przerwie obraz gry zupełnie się nie zmienił. Jedynie sytuacje Błękitnych były mniej klarowne. Starał się Wojciech Fadecki, który w 52. minucie trafił w boczną siatkę. Część kibiców widziało już piłkę w bramce, lecz do końcowego gwizdka tak się nie stało. Próbował także Robert Gajda, którego główka była minimalnie niecelna oraz wprowadzony w 56. minucie Sebastian Inczewski.
Końcówka meczu była brzydka. Prowadzący spotkanie Szymon Lizak na wiele pozwolił piłkarzom, lecz w ostatnich minutach gospodarze złapali kilka niepotrzebnych żółtych kartek. Arbiter z Poznania nie był skory do podyktowania "jedenastki" w 86. minucie, gdy w polu karnym przewrócił się Radosław Wiśniewski. Ukarał za to piłkarza Błękitnych kartonikiem. Doliczonych ponad pięć minut niczego nie zmieniło, a strzelecką dyspozycję gospodarzy podsumował nieudany strzał Fadeckiego z rzutu wolnego.
- Uważam, że mecz był w szybkim tempie. Obfitował w wiele sytuacji podbramkowych. Mieliśmy troszkę szczęścia, bo Błękitni stworzyli sobie parę sytuacji, ale liczy się, co w siatce. Uważam, że też groźnie kontrowaliśmy. Wywiązaliśmy się z zadań taktycznych, bo przeciwnik ma bardzo dobre boczne strefy. To było wyeliminowane z naszej gry. Jeżeli dochodziło do dośrodkowań to dobrze zachowywaliśmy się w naszych strefach obronnych i piłki były zbijane. Ogólnie uważam, że bardzo cenny punkt z klasowym zespołem i jestem zadowolony z postawy zespołu - podsumował trener Nadwiślana, Adam Nocoń.
Błękitni Stargard Szczeciński - Nadwiślan Góra 0:0
Składy:
Błękitni: Ufnal - Kosakiewicz, Liśkiewicz, Pustelnik, Wawszczyk - Fadecki, Kotłowski (78' Fijałkowski), Wojtasiak (77' Flis), Gutowski (56' Inczewski) - Filipowicz, Gajda (63' Wiśniewski).
Nadwiślan: Misztal - Balul, Boczek, Masternak, Jurek - Setla, Glanowski, Kaszok, Matysek (90+2' Wasiluk), Piwowarczyk (67' Skrobol) - Ogrocki (68' Napora).
Żółte kartki: Fadecki, Liśkiewicz, Wiśniewski, Flis, Wawszczyk (Błękitni) - Balul, Boczek (Nadwiślan).
Sędzia: Szymon Lizak (Poznań).