Michał Jankowski: Jakbyś podsumował rundę jesienną w wykonaniu Lecha?
Sławomir Peszko: Nie ma co ukrywać, że Lech osiągnął duży sukces. Zacznijmy od ligi. Najpierw odnieśliśmy porażkę, ale z meczu na mecz się rozkręcaliśmy, czego efektem było zajęcie pierwszego miejsca na koniec rundy. W Pucharze Polski awansowaliśmy do ćwierćfinału i gramy dwumecz z Wisłą Kraków. W Pucharze UEFA awansowaliśmy po ciężkich meczach do grupy i udało nam się z niej wyjść. Pokazaliśmy dobrą grę, która cieszyła kibiców zarówno w Poznaniu, jak i całej Polsce. Wydaje mi się, że wszyscy nam kibicowali. Nawet fani z Warszawy nam gratulowali. Pokazaliśmy w tej rundzie, że Lecha naprawdę stać na dużo.
Wasza sytuacja w tabeli jest dobra, ale nie da się ukryć, że mogła być jeszcze lepsza. Na pewno żałujecie straconych punktów z GKS-em Bełchatów, Arką Gdynia czy Ruchem Chorzów.
- Były takie mecze, że kibice mogli się zastanawiać co z nami jest. W Chorzowie przegraliśmy 0:2, choć gra może nie wyglądała źle, ale wynik poszedł w świat. Kibice są z nami na dobre i na złe. Wiedzieli, że może nam się zdarzyć wypadek przy pracy. Jeśli chodzi o pierwsze miejsce to czasem lepiej jest gonić rywala. My wiosną chcemy od początku do końca nie oddać pozycji lidera.
Był moment, że do prowadzącej Polonii Warszawa mieliście sporą stratę. Nawet kibice zaczęli mieć obawy czy nie zaprzepaściliście szans na mistrzostwo Polski. Czy w was również pojawiały się wątpliwości?
- Był moment, że do Polonii mieliśmy pięć punktów straty. Ale to było jeszcze przed bezpośrednim meczem, w którym mogliśmy zmniejszyć ich przewagę. Nie mogliśmy również wygrać ze Śląskiem Wrocław, który później okazał się wymagającym przeciwnikiem dla Wisły Kraków i innych zespołów. To były głupie punkty. Najgłupsze jednak straciliśmy w Chorzowie oraz z GKS-em Bełchatów.
Trener Franciszek Smuda mówił, że to nieprzychylne okrzyki kibiców, które pojawiły się w pewnym momencie dodatkowo was zmobilizowały. Czy rzeczywiście tak było?
- Kibice mogli wyrazić swoje niezadowolenie po tych meczach. Wszyscy doskonale wiedzieli jaki mieliśmy postawiony cel i dążyliśmy do tego samego. Zarówno my, zarząd jak i kibice. Nie wywoływało to w nas dodatkowej mobilizacji. Motywację wywołała grupa kibiców, która dopingowała nas w Rotterdamie.
W 1/16 finału Pucharu UEFA zmierzycie się z Udinese. Jak byś ocenił wyniki losowania?
- Na pewno było to ciekawe losowanie. W tej fazie rozgrywek nie ma już słabych zespołów. Ja chciałem zagrać z drużyną angielską, natomiast prezesi z niemiecką, bo liczyli na lepszy marketing. Na pewno nie stoimy na straconej pozycji. Duże znaczenie będzie miał pierwszy mecz w Poznaniu. Udinese nie spisuje się rewelacyjnie w lidze włoskiej. Wiadomo, że w dwa miesiące mogą złapać formę, ale za bardzo w to nie wierzę. My będziemy po okresie przygotowawczym, więc ciężko ocenić jak będzie to wyglądało.
To będzie wasz pierwszy mecz w roku. Nie obawiasz się, że wasza forma nie będzie optymalna?
- Myślę, że nie. Nie będzie to jakiś długi okres, bo będziemy mieli tylko miesiąc na przygotowanie się do tego meczu. Podobnie było gdy graliśmy z Chazarem. Do Baku pojechaliśmy w ciemno i udało nam się wygrać. Miejmy nadzieję, że teraz będzie podobnie.
Jesienią graliście sporo meczów. Wiele osób obawiało się, że nie wytrzymacie tego natężenia.
- Ja i pozostali zawodnicy zawodnicy, którzy dołączyli do Lecha latem dobrze przygotowaliśmy się do sezonu. Początkowo kadra była bardzo szeroka. Później doszły kontuzje, ale mimo to daliśmy radę, co świadczy o dobrym przygotowaniu drużyny.
Gracie w lidze, Pucharze Polski oraz Pucharze UEFA. Nastawiacie się priorytetowo na któreś rozgrywki, czy w każdym chcecie osiągnąć sukces.
- Dla mnie priorytetem jest mistrzostwo Polski. Nawet kosztem odpadnięcia z pucharów. Myślę, że kibice wybaczyliby nam to, gdybyśmy zdobyli tytuł Mistrza Polski. Oczywiście chcemy w każdym rozgrywkach zajść jak najdalej. W Pucharze Polski mamy takie same szanse jak Wisła.
Dla Lecha ta runda była bardzo udana. A jak byś ocenił swoją postawę?
- Ta runda była również udana dla mnie. Rok temu podjąłem decyzję o przejściu do Lecha latem, mimo ofert z innych klubów. Na pewno tego nie żałuję. Gdybym mógł cofnąć czas nie zmieniłbym swojej decyzji. Wywalczyłem sobie miejsce w pierwszym składzie. Zdobywałem bramki w Pucharze UEFA i zabrakło mi jedynie trafienia w lidze. Ponadto przejście z Płocka do Poznania pozwoliło mi zadebiutować w reprezentacji Polski. Czy Leo Beenhakker będzie na mnie częściej stawiał to jest jego decyzją. Na pewno chciałbym być alternatywą dla Kuby Błaszczykowskiego.