- Tworzymy historię. Może nam się poszczęści i może uszczęśliwimy wszystkich naszych kibiców. Dla mnie osobiście to bardzo ważna sprawa - mówi Jose Antonio Reyes, piłkarz Sevilli FC.
[ad=rectangle]
W długiej już historii Ligi Europy i jej poprzednika Pucharu UEFA tylko dwukrotnie zdarzyło się, by jedna z drużyn wygrała dwie kolejne edycje. W 1985 i 1986 roku triumfował Real Madryt, a w 2006 oraz 2007 roku równych sobie nie miała Sevilla FC. Andaluzyjczycy pokonali wówczas najpierw Middlesbrough (4:0), a następnie Espanyol Barcelona (2:2, k. 3:1). Zespół Unaia Emery'ego stoi przed ogromną szansą powtórzenia wyczynu sprzed ośmiu lat i obronienia tytułu, zwłaszcza że jest wielkim faworytem pojedynku z trzecim zespołem ligi ukraińskiej. Przypomnijmy, iż rok temu pokonał w Turynie Benfikę Lizbona (0:0, k. 4:2).
- Nie wiem dokładnie jaki będzie skład i w jakiej konfiguracji będziemy grać. Każdy z nas marzy, żeby zagrać w finale. Ważne jest jednak zwycięstwo. To się liczy dla nas wszystkich - zaznaczył piłkarz, który doskonale zna już smak triumfu w Lidze Europy. - Musieliśmy oglądać bardzo wiele nagrań naszych rywali, ale to dobre dla nas. Poznajemy w ten zespół zespół przeciwnika. Dzięki pracy trenera możemy tak dobrze grać jako zespół - podkreśla.
Sam Jose Antonio Reyes podkreśla także wielkie przywiązanie do Sevilli: - Mój cel jest taki, by nadal grać w tym zespole. To drużyna z mojego miasta. Nikt jednak nie wie, co w przyszłości może się wydarzyć. To dla nas najważniejsza rzecz w tej chwili - w środę po prostu musimy wygrać.