Ryszard Tarasiewicz szuka recepty na problemy. "Za szybko chcemy zdobyć teren"

- Staramy się kłaść akcent na nerwowe momenty, bo nie są one do końca kontrolowane przez zawodników - mówi trener Korony. Czy w meczu z Piastem kielczanie przypomną sobie grę sprzed kilku tygodni?

Piast Gliwice, PGE GKS Bełchatów oraz Podbeskidzie Bielsko-Biała to rywale złocisto-krwistych w ostatnich kolejkach tego sezonu. Znajdujący się pod ścianą kieleccy piłkarze chcąc pozostać w T-Mobile Ekstraklasie nie tylko muszą uniknąć porażek w tych konfrontacjach, ale także powalczyć o komplet punktów. W uporaniu się z ekipą Radoslava Latala ma pomóc powrót do składu Pawła Golańskiego, ale przede wszystkim dużo lepsza postawa.
[ad=rectangle]
[i]

- Na dzień dzisiejszy stawiamy na zawodników, którzy są w najlepszej dyspozycji fizycznej. Wiadomo, że nie mamy dużego pola manewru, ale piłkarze staną na wysokości zadania -[/i] przekonuje Ryszard Tarasiewicz. Szkoleniowiec nie będzie mógł skorzystać z usług między innymi zawieszonych za kartki Kamila Sylwestrzaka i Luisa Carlosa oraz kontuzjowanego Radka Dejmka.

W ostatniej kolejce ekipa z Kolporter Areny zremisowała z Cracovią 1:1. W tym meczu nie brakowało słabych momentów w wykonaniu Korony. Bez ich wyeliminowania o zwycięstwo będzie bardzo ciężko. - Wiele akcji rywali było sprowokowane przez nasze błędy w środku pola i szybkie cztery, pięć strat, które umożliwiały im atak. Trzeba sobie zdać sprawę, że w momencie odbioru piłki nie jesteśmy w stanie jednym podaniem otworzyć drogi do bramki przeciwnika. Za szybko chcemy zdobyć teren. Mamy piłkę nieprzygotowaną do szybkiego ataku i to nas kosztuje zagrożeniem pod naszą bramką.

Jeszcze nie tak dawno zespół Tarasiewicza był chwalony za organizację gry, ale w fazie finałowej wszystko się posypało. W decydującej części rozgrywek kluczowe będzie odzyskanie spokoju i odpowiednie zbilansowanie różnic pomiędzy poszczególnymi formacjami. - Staramy się kłaść akcent na nerwowe momenty, bo nie są one do końca kontrolowane przez zawodników. My nie mamy zespołu do spokojnego rozgrywania piłki. Zdarza nam się, że poprzez presję z trybun staramy się grać jak najszybciej do przodu. Mając piłkę w środkowej strefie możemy grać do tyłu, bo tam są obrońcy, którzy też mogą nam pomóc. W meczu z Łęczną, kiedy straciliśmy bramkę na początku, musieliśmy grać trochę do tyłu i wszerz - powiedział były opiekun Śląska Wrocław.

Źródło artykułu: