Przed meczem reprezentacji Polski i Grecji, w dużo lepszych nastrojach byłi podopieczni Adama Nawałki. Nasi zawodnicy prowadzą w grupie D eliminacji do przyszłorocznych mistrzostw Europy z 14 punktami na koncie i znakomitym bilansem 20 bramek zdobytych i 3 straconych. W dużo gorszej sytuacji znajdowali się mistrzowie Starego Kontynentu z 2004 roku. Grecy po sobotniej porażce z Wyspami Owczymi w Tornshavn, zajmują bowiem ostatnie miejsce w grupie F. W sześciu dotychczasowych meczach eliminacyjnych tylko dwukrotnie trafiali do siatki rywala.
[ad=rectangle]
Zdecydowanymi faworytami byli więc nasi teoretycznie reprezentanci, którzy dodatkowo mają dobre wspomnienia z PGE Areny Gdańsk. Podczas dwóch ostatnich meczów towarzyskich wygrywali na gdańskim bursztynku - 3:2 z Danią w 2013 roku oraz 2:1 z Litwą 12 miesięcy temu. Urlopy dostało siedmiu zawodników - Robert Lewandowski, Grzegorz Krychowiak, Łukasz Fabiański, Łukasz Piszczek, Michał Kucharczyk, Łukasz Broź oraz Dawid Kownacki. Swoją szansę otrzymali zmiennicy.
Kibice, którzy liczyli że Biało-Czerwoni od początku zdominują grę, srogo się zawiedli. Od pierwszych minut żaden z zespołów nie kwapił się do ataków. Częściej przy piłce znajdowali się jednak podopieczni Sergioa Markariana. Swoją szansę próbowali znaleźć Alexandros Tziolis i Konstantinos Katsouranis. Ten pierwszy strzelił jednak obok słupka bramki strzeżonej przez Artura Boruca, a po uderzeniu Katsouranisa, bramkarz Biało-Czerwonych popisał się sporym kunsztem.
#dziejesiewsporcie: Trafili do kosza ze 126 metrów
Źródło: sport.wp.pl
W trakcie pierwszej połowy doszło do nietypowej sytuacji. Szwajcarski sędzia Alain Bieri dwukrotnie potrzebował pomocy medycznej. Po pół godzinie gry nie był w stanie kontynuować swojej pracy na boisku i zmienił go sędzia z... Polski - Marcin Borski. W międzyczasie piłkarze naszej reprezentacji zaczęli coraz śmielej atakować bramkę strzeżoną przez Stefanosa Kapino. Świetną okazję miał w 26. minucie Jakub Błaszczykowski, który otrzymał znakomite podanie od Arkadiusza Milika. Grecki bramkarz zdołał jednak obronić piłkę.
Kolejne okazje mieli Thiago Rangel Cionek i Milik. Napastnik Ajaxu Amsterdam na cztery minuty przed przerwą otrzymał znakomite podanie od Kamila Grosickiego, który przeprowadził akcję lewą stroną boiska. Po strzale Milika głową, piłka odbiła się od poprzeczki i spadła centymetry przed linią bramkową! Grecy swoją taktykę opierali na dalekich podaniach i strzałach z dystansu, co nie mogło zaskoczyć Boruca.
Po przerwie wydawało się, że oba zespoły zostały w szatni. Przez pierwszy kwadrans drugiej połowy na boisku nie działo się kompletnie nic. Grecy spokojnie utrzymywali się przy piłce, a nasi zawodnicy grali tak, jakby nie mieli koncepcji na zabranie im futbolówki. Dopiero po zmianach w reprezentacji Polski, gdy na boisko wszedł Sebastian Mila, gra zaczęła się powoli rozkręcać. Swoje szanse mieli nie tylko nasi kadrowicze, ale również piłkarze z Hellady. Wojciech Szczęsny musiał się sporo natrudzić, by obronić strzał Sotirisa Ninisa w 68. minucie.
Gdy nawet wydawało się, że wreszcie zostanie przeprowadzona zostanie akcja, po której może zostać strzelona bramka, piłkarze "popisywali się" dużą niedokładnością i piłka albo lądowała poza boiskiem, albo pod nogami rywala. Na kwadrans przed końcem, starający się odmienić los meczu Arkadiusz Milik zdecydował się na płaski strzał z dystansu, jednak Kapino nie dał się zaskoczyć. Jeszcze w ostatniej minucie doliczonego czasu gry wynik meczu mógł odmienić Kamil Grosicki, ale na posterunku stał rezerwowy bramkarz Greków Markos Vellidis i ostatecznie mecz zakończył się bezbramkowym remisem.
Pod koniec meczu Polacy - głównie dzięki stałym fragmentom gry - mieli szansę odmienić rezultat, a co jeszcze ważniejsze odbiór spotkania przez kibiców. Nie zdołali jednak strzelić gola. Wyraźnie brakowało najlepszych zawodników polskiej reprezentacji. Podopieczni Adama Nawałka zdecydowanie nie mieli koncepcji na to, jak pokonać greckiego bramkarza. Nasi goście grali szczelnie w obronie i nie kwapili się nawet do kontrataków. Wyraźnie było widać kryzys greckiej reprezentacji, która w swojej grupie dwukrotnie okazała się gorsza od Wysp Owczych.
[event_poll=51739]
Składy:
Polska: Artur Boruc (46' Wojciech Szczęsny) - Thiago Rangel Cionek, Kamil Glik, Michał Pazdan, Marcin Komorowski, Ariel Borysiuk (86' Łukasz Szukała), Karol Linetty (60' Krzysztof Mączyński), Jakub Błaszczykowski, (60' Sławomir Peszko), Piotr Zieliński (60' Sebastian Mila), Kamil Grosicki, Arkadiusz Milik (78' Maciej Rybus).
Grecja: Stefanos Kapino (90+2' Markos Vellidis) - Kostas Stafylidis, Sokratis Papastathopoulos (46' Efstathios Tavlaridis), Vangelis Moras, Loukas Vyntra, Konstantinos Katsouranis (90+1' Andreas Samaris), Alexandros Tziolis, Panagiotis Tachtsidis, Sotiris Ninis (71' Ioannis Fetfatzidis), Taxiarchis Fountas (77' Dimitros Kolovos), Nikolaos Karelis (60' Konstantinos Mitroglou).
Żółta kartka: Stafylidis (Grecja).
Sędzia: Alain Bieri (Szwajcaria) / od 30. minuty Marcin Borski (Polska).
Widzów: 37 192.
Obrona na plus - w porównaniu do naszej kadry sprzed kilku laty, to obrońcy spisują się znakomicie - brawa!
Nie Czytaj całość