Artur Wiśniewski: Czy do Bełchatowa wróci normalność?

Decyzja Pawła Janasa o opuszczeniu Bełchatowa zdziwiła chyba wszystkich sympatyków futbolu w Polsce. Były szkoleniowiec reprezentacji Polski, mimo braków kadrowych, umiał wydźwignąć klub do ścisłej czołówki. To, co jednak zniechęciło "Janosika" do pracy z zespołem PGE GKS, to absolutny brak perspektyw oraz sukcesywne osłabianie drużyny.

W tym artykule dowiesz się o:

W roli nowego trenera ekipy z Bełchatowa wystąpi Rafał Ulatowski, który w przeszłości z powodzeniem prowadził zespół Zagłębia Lubin, a od dłuższego już czasu pełni funkcję asystenta trenera Leo Beenhakkera w kadrze narodowej. Ulatowski jest odważnym szkoleniowcem - podjął się wyzwania, mimo że najpewniej ciężko mu będzie z tak przeciętnych graczy, jacy pozostali w Bełchatowie, stworzyć ciekawą drużynę.

Łukasz Garguła pertraktuje z krakowską Wisłą i kwestią czasu jest, kiedy wyląduje na Reymonta. Tomasz Jarzębowski dogadał się z Legią Warszawa i stał się jej zawodnikiem. PGE GKS traci dwóch kluczowych graczy, którzy decydowali o obliczu tego zespołu. Dla porównania to tak, jakby z Wisły odeszli Paweł Brożek i Cleber, a z Legii Maciej Iwański i Jan Mucha, a działacze nie zdecydowali się kupić kogoś w ich miejsce.

Janas nie zareagował emocjonalnie. Jest w końcu trenerem, a nie czarodziejem. Działacze Bełchatowa chcieliby zrobić coś z niczego, a to przecież iluzja. "Janosik" objął zespół, gdy Koronę Kielce, w której uporządkował wiele spraw, spuszczono klasę niżej za korupcję. Chciał znów przypomnieć o sobie, ale w Bełchatowie nie miał warunków. To, że z obecnym składem zawędrował aż na piąte miejsce w tabeli, świadczy tylko o jego klasie. Takie nazwiska, jak Grzegorz Fonfara, Patryk Rachwał czy Janusz Dziedzic na kolana nie powalają. A tymczasem to głównie na tych graczach (nie licząc Garguły i Jarzębowskiego) Janas budował drużynę.

O byłego selekcjonera kadry narodowej pytają Korona Kielce oraz łódzki Widzew - dwa zespoły aspirujące do rychłego powrotu do ekstraklasy. W Kielcach "Janosik" najprawdopodobniej wróciłby do starych obowiązków, czyli do pracy w charakterze dyrektora sportowego. Temat łódzkiego angażu póki co schodzi jakby na drugi plan - wciąż bowiem nie ma decyzji sądu najwyższej instancji w sprawie degradacji za korupcję. Janas na pewno nie pójdzie tam, gdzie miałby niepewny grunt pod nogami.

Kibice w Bełchatowie jeszcze nie tak dawno marzyli o europejskich pucharach. Do przewidzenia jednak było, że tak ambitne plany raczej nie będą mogły się ziścić. W mieście, w którym żyje 60 tysięcy mieszkańców, nie ma szans na stworzenie wielkiego futbolu. Oprócz podaży, musi być też popyt na dany towar. Piłka nożna jest chodliwym towarem, ale nie w takich mieścinach. Przykład Grodziska Wlkp. pokazał, że tego balonu nie można pompować bez końca, bo i tak w pewnym momencie pęknie. Wygląda na to, że w Bełchatowie taka właśnie zaistniała sytuacja.

Szkoda, że tak majętny jak na polską ligę klub nie ma możliwości, by wypłynąć na szersze wody. Brak koniunktury da się zrekompensować w pewnym stopniu mądrymi decyzjami podejmowanymi przez zarząd. Ale w Bełchatowie aktualnie nie ma ani kibiców, ani mądrych decyzji.

Źródło artykułu: