- Nie przypuszczałem, że zamiast wznowienia treningów, dojdzie do strajku. Ubolewam nad tym, gdyż wydaje mi się, że takie sprawy można załatwić spokojniej. Rozumiem, że zawodnicy walczą o swoje, ale trzeba też dać możliwość wykazania się działaczom - powiedział serwisowi SportoweFakty.pl Marek Motyka.
Szkoleniowiec Polonii rozumie jednak niezadowolenie piłkarzy. - Każdy sądził, że przed świętami Bożego Narodzenia otrzyma jakieś pieniądze. Trzeba pamiętać, że w życiu zdarzają się różne sytuacje. Niektórzy mają oszczędności i brak gotówki na bieżąco im nie doskwiera. Są też jednak tacy, których konta są puste, a jak wiadomo, gdy zaczyna brakować pieniędzy, to przychodzą nerwy. Cieszę się jednak, że całe zamieszanie zostało już wyjaśnione.
Trener ekipy z Górnego Śląska żałuje, że strajk wpłynął niekorzystnie na atmosferę wokół klubu. - Pod względem szkoleniowym nie powinno nam to zaszkodzić, bo przecież straciliśmy niewiele czasu. Szkoda jednak, że wokół całej sprawy zrobił się tak duży szum, zwłaszcza że w przeszłości Polonia miewała gorsze problemy, a jednak z wszystkim dawano sobie radę. Obecnie klub wychodzi na prostą i, choć zdarzają mu się jeszcze drobne potknięcia organizacyjne, to wszystko zmierza w dobrym kierunku. Dlatego też należy unikać sytuacji, które psują atmosferę - ocenił Motyka.
Przypomnijmy, że bytomianie wznowili treningi z dwudniowym opóźnieniem. W tym czasie toczyły się rozmowy zarządu z zawodnikami na temat spłaty zaległości finansowych. Z Polonią pożegnał się też w międzyczasie Mariusz Przybylski, który został wytransferowany do Górnika Zabrze. Ostatecznie władze klubu zadeklarowały szybkie zmniejszenie zadłużenia wobec piłkarzy.