W ubiegłym sezonie zarówno Lechia, jak i Pogoń grały grupie mistrzowskiej. Co ciekawe za każdym razem w gdańsko-szczecińskich starciach wygrywali goście. Ze względu na to, że dwa spotkania odbyły się na Pomorzu Zachodnim, lepszy bilans bezpośrednich pojedynków mieli gospodarze piątkowego starcia.
[ad=rectangle]
Podopieczni Jerzego Brzęczka, którzy w środę mimo gry w eksperymentalnym składzie potrafili postawić się Juventusowi Turyn, rozpoczęli mecz z wyjątkowym animuszem. Z biegiem czasu coraz śmielej prowadzili akcje, a aktywni w ofensywie byli Bruno Nazario oraz Sebastian Mila. W końcu gospodarzom udało się udokumentować przewagę.
W 14. minucie spotkania na czterdziestym metrze Rafałowi Murawskiemu piłkę odebrał Ariel Borysiuk, który popisał się znakomitym podaniem do Adama Buksy, a ten wykończył strzał spokojnym strzałem. Prowadzenie biało-zielonych nie trwało długo. Już osiem minut później dynamiczną akcję pod polem karnym Lechii przeprowadził Łukasz Zwoliński. Napastnikowi Portowców przy strzale chciał przeszkodzić Ariel Borysiuk, jednak piłka odbiła się od nogi asystenta przy pierwszej bramce i Marko Marić nie miał szans.
Do końca pierwszej połowy, obie drużyny nie potrafiły już przeprowadzić skutecznej akcji. Dużego pecha miał Adam Buksa. Strzelec pierwszego gola nabawił się urazu, który pozbawił go szans na dalszą grę. Zastąpił go Grzegorz Kuświk. Tuż przed przerwą obie ekipy miały swoje okazje, jednak nie były one klarowne i po 45 minutach na tablicy wyników widniał remis 1:1.
Od początku drugiej części spotkania zdecydowanie przeważała Pogoń Szczecin. Podopieczni Czesława Michniewicza przez kilkanaście minut korzystali z niefrasobliwości bocznych obrońców Lechii i starali się przebić skrzydłami pod pole karne Lechii. Gdy wydawało się, że gospodarze w końcu opanowali sytuację, Portowcy przeprowadzili niezwykle groźną akcję. Po strzale Mateusza Lewandowskiego w 63. minucie piłka przeleciała pod nogami Maricia i trafiła do bramki, ale wcześniej sędzia odgwizdał spalonego.
Tempo meczu mogło jednak mocno rozczarować. Przez długi czas w poczynaniach obu drużyn nie było widać chęci odniesienia zwycięstwa. Najczęściej po tym, gdy piłkarze wymienili się kilkoma podaniami w defensywie i futbolówka wychodziła w okolice pola karnego rywala, ofensywni gracze popełniali proste błędy. Do groźnie wyglądającej sytuacji doszło w 76. minucie. W środkowej strefie boiska głowami zderzyli się Kuświk i Jarosław Fojut. Piłkarz Pogoni przez pewien czas się się nie ruszał, ale na szczęście był w stanie kontynuować spotkanie.
W końcówce piątkowego meczu zdecydowanie aktywniejsi byli szczecinianie, którzy wykorzystywali problemy gdańskiej drużyny z wyprowadzeniem ataku i w pewnym momencie "usiedli" pod polem karnym Maricia. Duże pochwały należą się Zwolińskiemu, który ambitnymi atakami dekoncentrował bramkarza i obrońców rywala. Pogoń nie zdobyła jednak ostatecznie bramki na wagę trzech punktów i mecz zakończył się remisem 1:1. Z tego wyniku z przebiegu meczu bardziej zadowoleni muszą być piłkarze Lechii.
[event_poll=52743]
Lechia Gdańsk - Pogoń Szczecin 1:1 (1:1)
1:0 - Buksa 14'
1:1 - Zwoliński 22'
Składy:
Lechia Gdańsk: Marko Marić 6,5* - Jakub Wawrzyniak 5, Rafał Janicki 6, Mario Maloca 5,5, Grzegorz Wojtkowiak 5, Ariel Borysiuk 6,5, Stojan Vranjes 6, Bruno Nazario 6, Maciej Makuszewski 5,5 (70' Mak**), Sebastian Mila 5,5 (58' Piotr Wiśniewski 5,5), Adam Buksa 7 (32' Grzegorz Kuświk 4).
Pogoń Szczecin: Dawid Kudła 6 - Adam Frączczak 7, Jakub Czerwiński 6, Jarosław Fojut 6,5, Ricardo Nunes 6,5, Mateusz Matras 6, Rafał Murawski 5,5, Karol Danielak 5,5 (83' Robert Obst**), Patryk Małecki 5,5 (73' Murayama**), Mateusz Lewandowski 6,5 (71' Kun**), Łukasz Zwoliński 7,5.
Żółte kartki: Nazario, Maloca, Wiśniewski, Janicki, Borysiuk (Lechia), Czerwiński, Matras (Pogoń).
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 11 173.
* - oceny piłkarzy: skala 1-10 (wyjściowa 6)
** - grał zbyt krótko, by go ocenić
Wystarczyły dwa, trzy podania i było grożnie pod bramką Lechii.
Podobnie było w Poznaniu z Mistrzem Polski!
Natomiast Lechia "klep Czytaj całość
Wyniki, oraz styl Gdańszczan mówią same za siebie.
Jeśli ktoś myśli, że to koniec słabych meczów biało-zielonych, to Czytaj całość