Ulatowski na dwóch posadach - czy to wypali?

Rafał Ulatowski trenerem PGE GKS. Ta informacja obiegła ostatnio piłkarskie środowisko. O ile odejście Pawła Janasa z Bełchatowa przyjmowane było z niepokojem i niezadowoleniem, to już zastąpienie go przez asystenta selekcjonera reprezentacji Polski przywróciło spokój kibicom klubu z centralnej części kraju. Ale czy Ulatowski, łapiąc dwie sroki za ogon, faktycznie będzie zbawieniem niedawnych wicemistrzów Polski?

Warsztatu 36-letniego szkoleniowca kwestionować nie sposób. Zarówno jako asystent Czesława Michniewicza w Lechu Poznań i KGHM Zagłębiu Lubin, a później samodzielny opiekun Miedziowych i jeden z najbliższych współpracowników Leo Beenhakkera swoją robotę wykonywał solidnie i próżno było szukać na ten temat negatywnych opinii.

Rafał Ulatowski ma za sobą staże w kilku znanych w Europie klubach (m. in. w Chelsea Londyn), zalicza się do młodego pokolenia szkoleniowców, którzy wnoszą powiew świeżości do ekstraklasy. Teraz jednak stanie przed niespotykaną dotąd dla siebie sytuacją. Będzie musiał umiejętnie godzić obowiązki związane z pracą w sztabie reprezentacji Polski z tymi w klubie. Czy mu się to uda?

Można mieć wątpliwości, wszak całkiem niedawno w polskiej piłce zaistniał taki model pracy i wszystko skończyło się dość marnie. W sezonie 2004/2005 w bliźniaczej sytuacji znalazł się Maciej Skorża. Obecny trener Wisły Kraków objął wówczas posadę w Amice Wronki, będąc jednocześnie asystentem Pawła Janasa w kadrze narodowej. Późniejsze dokonania młodego szkoleniowca urodzonego w Radomiu udowodniły, że jego warsztat stoi na wysokim poziomie, ale akurat w klubie z Wielkopolski zupełnie mu nie szło.

Amica krzepła wówczas po 3. miejscu wywalczonym sezon wcześniej pod wodzą Stefana Majewskiego. "Doktor" musiał odejść z Wronek z uwagi na konflikt z piłkarzami. Jego następcą został właśnie Skorża. Pomimo że zespół nie doznał żadnych poważnych osłabień, jego forma znacznie się obniżyła. Amica zakończyła wówczas rozgrywki na 6. pozycji w tabeli. Nietrudno się domyślić, że w jednym z najbogatszych klubów ekstraklasy taki wynik wzbudził niezadowolenie. Skorża nie miał łatwego życia. Trybuny traktowały go bardzo chłodno, krytykując za wszelkie niepowodzenia, a przede wszystkim za ogromne wahania formy wronczan. Faktem bowiem jest, że po niemal każdym zgrupowaniu kadry, na które wyjeżdżał młody trener, pierwszy ligowy mecz Amiki wypadał fatalnie.

W rundzie jesiennej sezonu 2005/2006 klimat dla Skorży zrobił się już bardzo nieprzyjazny. We Wronkach zakotłowało się na tyle, że podczas jednej z konferencji prasowych szkoleniowiec został poddany skomasowanej krytyce i już wówczas dało się wyczuć, że prędzej czy później odejdzie.

Ostatecznie 19 listopada 2005 roku (po wyjazdowej porażce Amiki z Górnikiem Łęczna) Skorża podał się do dymisji. Do dziś tak naprawdę nie wiadomo, czy decyzja ta była wymuszona kiepską atmosferą wokół klubu, czy też młodego trenera nakłonił do rezygnacji Polski Związek Piłki Nożnej. Nieuchronnie zbliżał się bowiem mundial w Niemczech i ostatnie półrocze przed jego rozpoczęciem wiązało się ze zwiększeniem dla Skorży obowiązków reprezentacyjnych.

Po jakimś czasie 37-letni obecnie szkoleniowiec udowodnił, pracując w Groclinie Grodzisk Wlkp. i Wiśle Kraków, że posiada spore umiejętności. Tym bardziej więc niepowodzenia we Wronkach można uzasadnić łączeniem przez niego dwóch funkcji. Obecnie w podobnej sytuacji znalazł się Rafał Ulatowski i warto zastanowić się, czy i jemu godzenie pracy w kadrze i klubie nie przysporzy trudności, zwłaszcza że na obu płaszczyznach presja wyniku będzie ogromna, a ewentualne niepowodzenia, zwłaszcza w Bełchatowie, mogą być tłumaczone zbyt małą ilością czasu poświęconą drużynie PGE GKS.

Komentarze (0)